Ma za sobą bardzo udany sezon Brady Kurtz. Tak naprawdę na wszystkich frontach, na których przychodziło mu się ścigać, odnosił świetne rezultaty. W Polsce brylował w barwach Innpro ROW-u Rybnik na poziomie Metalkas 2. Ekstraligi. Do tego stopnia, że poprowadził ten zespół do triumfu w niej, samemu będąc najskuteczniejszym zawodnikiem całych zmagań.
Mnóstwo emocji potrafiły dostarczać wyścigi z udziałem Australijczyka na domowym owalu. Kiedy tylko przegrywał starty, wiadomo było, że zaczną się szaleńcze pogonie na dystansie. Tak np. było podczas ostatniego wyścigu starcia z ostrowską Arged Malesą w rundzie zasadniczej.
Pomimo tego, że ROW prowadził 47:37, jego atomowa para Kurtz - Rohan Tungate chciała powiększyć rozmiary zwycięstwa nad groźnym przeciwnikiem z Wielkopolski. Po starcie na czoło stawki wyjechał jednak Tobiasz Musielak, za którym usadowili się dwaj Australijczycy. Nie liczył się za to w tej rywalizacji trzeci z "Kangurów" - Chris Holder.
Kurtz od razu wywierał presję na Musielaku. Napędzał się, szukał prędkości na całej szerokości rybnickiego toru. Tyle że reprezentant gości i tak wypracował pewien zapas nad rywalem z ROW-u. W końcu na czwartym okrążeniu uczestnik tegorocznego cyklu Grand Prix postawił wszystko na jedną kartę i w drugi łuk wjechał pod Polaka. Następnie nie pozwolił, by siła odśrodkowa wyrzuciła go za bardzo na zewnętrzną, dzięki czemu trzymał się na pierwszej pozycji. Podsumowując - to był żużel na fenomenalnym poziomie. Warto to zobaczyć.
Zobacz udaną pogoń Kurtza za Musielakiem w Rybniku w 2024 roku:
ZOBACZ WIDEO: Ogromne wsparcie miasta dla Stali. Gorzów jak Zielona Góra?