Ba, po rezygnacji Aluna Rossitera z funkcji "przewodnika" brytyjskiego zespołu Swindon Robins pojawiło się sporo głosów, iż Leigh mógłby jednocześnie zdobywać punkty dla Rudzików oraz pełnić obowiązki należące wcześniej do popularnego "Rosco". - Szczerze? Nie widzę się w tej roli. Już w tej chwili mam na głowie mnóstwo spraw, a dokładanie sobie kolejnych obowiązków nie byłoby rozsądne - powiedział Adams.
Ponadto Australijczyk uważa, iż łączenie funkcji zawodnika i menadżera nie jest łatwe, a nawet może niekorzystnie wpłynąć na atmosferę w drużynie. - To byłoby bardzo dziwne. Większość zawodników to moi dobrzy kumple, a ja musiałbym im mówić, co mają robić - dodał Leigh.
44-letni Rossiter, były jeździec Rudzików, był ich promotorem oraz menadżerem od 2003 roku. Po zakończeniu sezonu 2009 ten sympatyczny człowiek przeniósł się jednak do Coventry Bees. - "Rosco" wykonał w Swindon kawał dobrej roboty, ale musiał się przy tym nieźle napocić. Było mu trudno, bo jest on byłym żużlowcem i jego charakter często dawał o sobie znać. Alun pełnił obowiązki promotora oraz menadżera, ale zawsze dbał o przyjacielskie relacje ze swoimi zawodnikami. Jego odejście to dla Rudzików ogromna strata - zakończył jeździec z Antypodów.
Leigh Adams znany jest z dużego przywiązania do barw klubowych. 38-latek przez 11 sezonów punktował dla Swindon Robins, a nieprzerwanie od 1996 roku przywdziewa kevlar Unii Leszno. Największe sukcesy Australijczyka to tytuł Indywidualnego Mistrza Świata Juniorów 1992 oraz srebrny medal "dorosłego" czempionatu w sezonie 2007.
Adamsa i Rossitera łączy jedno - pomimo wielu lat pracy dla Rudzików, żadnemu z nich nie udało się wywalczyć z drużyną z hrabstwa Wiltshire tytułu Drużynowego Mistrza Wielkiej Brytanii. Być może jednak już w przyszłym roku młodszy z nich zrealizuje swoje marzenie...