Pod koniec 2008 roku hucznie zapowiadano, że tor wrocławskiego Stadionu Olimpijskiego zostanie w końcu przebudowany. Przede wszystkim chodzi o to, by zawodnicy mogli walczyć na każdym odcinku toru, a nie jechać cztery kółka "gęsiego". Jednak z wielkich planów ostatecznie nic nie wyszło. Kibice znów w większości przypadków oglądali mecze, w których o kolejności na mecie decydowało dobre wyjście spod taśmy. Teraz ma się to zmienić.
- W piątek ruszają prace na torze. Przetarg wygrała solidna firma, która gwarantuje skończenie remontu przed sezonem, czyli do 31 marca. - tłumaczy Waldemar Biskup. Jednak w poprzednim sezonie wszystko wyglądało podobnie, zostały wykonane wszystkie plany, ale przebudowę przełożono. - W tym roku tak nie będzie. Po prostu ostatnio musieliśmy uporać się z robotą "papierkową". Załatwienie wszystkich pozwoleń trwałoby nawet do kilku miesięcy, dlatego była obawa, że nie wyrobimy się z początkiem rozgrywek. Na chwilę obecną ten etap mamy już za sobą. W piątek na tor wjeżdża ciężki sprzęt. - zapewnia Biskup.
Przetarg wygrała oferta przedsiębiorstwa budowlanego Ziajka. Koszt przebudowy toru ma wynosić ok. 1 200 000 złotych, tymczasem miasto na ten remont przekazało 2 miliony złotych. - Oprócz przebudowy toru, planujemy jeszcze wykończenie pomieszczeń biurowych w fasadzie stadionu. Pozostałe środki zostaną przekazane właśnie na ten cel. Być może uda nam się zacząć przebudowę trybun, ale jest na to bardzo mała szansa. - wyjaśnia dyrektor MCS.
Jak podkreśla Biskup, niezwykle cenna jest pomoc trenera ekipy Betardu Wrocław Marka Cieślaka. - My możemy przebudować, ale musimy też wiedzieć czy prace postępują w dobrym kierunku. To, czy skończy się jazda "gęsiego", zależy też od trenera Cieślaka i jego rad. Nie ukrywam, że liczę na jego pomoc.