Przypomnijmy, że w piątek jeden z liderów kadry, Maciej Janowski samowolnie opuścił zgrupowanie kadry pod pretekstem wyjazdu na ślub swoich sponsorów. Choć kilkanaście godzin później zrozumiał swój błąd i wrócił na obóz, to okazało się, że jego reakcja była spóźniona. Już w sobotę około południa Zarząd Główny PZM podjął jednogłośną decyzję o wykluczeniu zawodnika z kadry narodowej i odebrał mu możliwość startu w tegorocznych eliminacjach mistrzostw świata i Europy.
W sobotę po zebraniu Zarządu Głównego PZM zaplanowane było spotkanie z okazji 75-lecia PZM, na który zaproszeni byli wybitni działacze z przeszłości. Spotkanie przyćmiła jednak wcześniejsza decyzja ws. Janowskiego.
- Gdy wszedłem na spotkanie i dowiedziałem się o natychmiastowym wyrzuceniu Janowskiego z reprezentacji, zaniemówiłem. Dostawałem pytania na ten temat, ale uznawałem, że będę milczał, choć zdaję sobie sprawę, że wypadało się odezwać - przyznaje Andrzej Witkowski, honorowy prezes PZM.
ZOBACZ WIDEO: To był hit okienka transferowego. Madsen zarobi fortunę?!
- Od razu byłem jednak przekonany, że ta decyzja została podjęta zbyt szybko. Kompletnie nie rozumiem, dlaczego w tym wszystkim był aż tak duży pośpiech. Przecież kadra nie miała meczu w poniedziałek, a najbliższe ważne zawody odbywają się dopiero w październiku - mówi działacz, który kilka lat temu namaścił na stanowisko prezesa, obecnego sternika związku, Michała Sikorę.
Działacz za przykład rozważnego działania daje władze ZPRP, które pomimo znacznie większego kalibru przewinienia lidera kadry Kamila Syprzaka i wyjazdu zawodnika z mistrzostw świata wciąż nie ogłosiły żadnej decyzji i dały sobie czas na uspokojenie emocji oraz dokładne zbadanie sprawy.
- Moja rada jest taka, by w przypadku Janowskiego zostawić tę sprawę na najbliższe trzy tygodnie i nic z tym nie robić. Niech emocje opadną, bo dopiero wtedy spotkanie wszystkich stron będzie miało sens. Po tym okresie zaprosiłbym do siedziby PZM zarówno Dobruckiego, jak i Janowskiego i spróbował wyjaśnić sytuację. Teraz wychodzi na to, że wybór jest taki, że w kadrze albo zostanie Dobrucki, albo Janowski. Cala sytuacja jest jednak szkodliwa dla żużla i samego PZM. Apeluję do działaczy i mam nadzieję, że posłuchają mojej rady - dodaje Witkowski.
O możliwości mediacji w poniedziałek mówił też Krzysztof Cegielski. Dodatkowo przyznał on, że już po pierwszych rozmowach z stronami widzi możliwość na kompromisowe rozwiązanie.
W nieco innym tonie wypowiada się sam trener kadry, który po powrocie z Malty przyznał, że nie żałuje swojej decyzji i nie widzi nic złego w swoim postępowaniu. Zdaniem przedstawicieli GKSŻ Janowski naruszył zasady obowiązujące w kadrze i musi ponieść konsekwencje.
Zmienić sytuację może jeszcze interwencja pozostałych zawodników, którzy już dzwonili do prezesa PZM Michała Sikory i skarżyli się na zachowanie szkoleniowca. Kadrowicze zapewniają w nieoficjalnych rozmowach, że nie odpuszczą tego tematu i zrobią wiele, by doprowadzić do przywrócenia Janowskiego do kadry.
Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty