Krono-Plast Włókniarz Częstochowa rozpoczął tegoroczne zmagania w PGE Ekstralidze od mocnego falstartu i porażki na własnym terenie przeciwko Bayersystem GKM-owi Grudziądz. Mało kto wierzył w podopiecznych Mariusza Staszewskiego w Lublinie. Potwierdza to typer WP SportoweFakty - 99 procent czytelników stawiało na Orlen Oil Motor, a jeden procent śmiałków przewidywał remis.
- Wierzyłem, że Włókniarz pojedzie dobrze, bo utarło się, że oni tam potrafią jechać. Trzeba jednak przyznać, że nawet przez moment wygrana Motoru nie była zagrożona - mówił Jarosław Dymek w magazynie PGE Ekstraligi na antenie Eleven Sports.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Cegielski, Pawlicki, Dudek i Świst
Były kierownik drużyny z Częstochowy zauważył, że goście naprawdę wysoko zawiesili poprzeczkę, ale nie na tyle, by wywieźć coś więcej. Na pewno jednak przed rewanżem to wynik, który pozwala myśleć nawet o zgarnięciu pełnej puli.
- Było dużo remisów, ale jak w dziewiątym biegu pojawiło się 5:1 i sześć oczek straty. Niby można było robić rezerwy taktyczne, ale nie było momentu, by było realne zagrożenie dla gospodarzy, że sprawią psikusa. Mogli jednak wyjechać z Lublina z uniesionymi głowami - skomentował Dymek.
Wiele mówiło się przede wszystkim o postawie juniorów. Duet Szymon Ludwiczak - Franciszek Karczewski wypadł znacznie lepiej od rówieśników z Motoru, a i byli w stanie postraszyć seniorów.
- Wydaje mi się, że tak, że to pierwsze efekty pracy Mariusza, który ma doskonałą rękę do młodzieżowców. Franek Karczewski uważam, że prezentuje się bardzo dobrze, dużo dało mu wypożyczenie do Polonii, przejechał cały sezon, okrzepł, zrobił się odważniejszy. A bazował głównie na starcie. Teraz jak ma możliwość przeprowadzić atak, to to czyni. Postępy są duże. Wydaje mi się, że przy Mariuszu dalej będą się rozwijać - uważał Jarosław Dymek, obecnie menedżer OK Kolejarza Opole.