Sobota 26 kwietnia była z pewnością trudnym dniem dla krośnieńskiej ekipy. Wtedy to bowiem z powodu opadów deszczu przełożono Rundę Kwalifikacyjną Mistrzostw Europy Par na niedzielę. Efektem tego była absencja jednego z liderów Cellfast Wilków Krosno Dimitriego Berge w meczu trzeciej rundy Metalkas 2. Ekstraligi z Hunters PSŻ-em Poznań.
W myśl regulaminu, który został zmieniony przed sezonem 2024, gospodarze nie mogli w tej sytuacji skorzystać z "zastępstwa zawodnika", przez co więcej startów mieli otrzymać juniorzy. Z szansy tej bardzo dobrze skorzystał Piotr Świercz, który pojawiając się na torze pięciokrotnie, wywalczył 10 punktów, co było jego najlepszym występem ligowym. Jak ocenił on wygrane spotkanie?
ZOBACZ WIDEO: Cieślak wskazał na Kołodzieja. Jego diagnoza może przerażać
- To był świetny mecz dla całej drużyny. Pracowaliśmy zespołowo. Wiedzieliśmy, że będziemy osłabieni brakiem Berge, ale udźwignęliśmy tę presję i daliśmy sobie z tym radę. Oglądaliśmy każdy bieg, wyciągaliśmy wnioski i było super - podsumował mecz ze Skorpionami Piotr Świercz w rozmowie z WP SportoweFakty.
Tydzień wcześniej, w Wielkanoc, nasz rozmówca w meczu z Fogo Unią Leszno zdobył zaledwie dwa punkty w trzech biegach. Czy zatem zmienił coś w przygotowaniach w stosunku do wspomnianego świątecznego spotkania?
Osłabienie było spore
- W poprzednim meczu miałem te same silniki, w tym po prostu miałem luz. Byłem cały czas skupiony i wiedziałem, na czym polega moja praca oraz o tym, że częściej pojawię się na torze. Głowa była dobrze nastawiona, przez co wynik był dobry - dodał krośnieński junior.
Wiadomość o nieobecności w meczu Berge na pewno była dla zespołu niespodziewana. Czy zatem przeprowadzono jakąś specjalną naradę i dodatkowo motywowano się w związku z zaistniałą sytuacją?
- Każdy z osobna wiedział, że jedziemy bez "Dimiego", więc wszyscy musieli udźwignąć swoje, ponieważ jednak było to duże osłabienie. Nie musieliśmy się specjalnie motywować. Wiedzieliśmy, że nawet z "Dimim" nastawienie byłoby takie samo, czyli chcieliśmy zwyciężyć w tym meczu. Daliśmy radę, więc możemy się cieszyć - zaznaczył zadowolony zawodnik.
Woli mniej przyczepne nawierzchnie
Nawierzchnia w meczu z poznańskimi Skorpionami wyraźnie różniła się od tej, na której zawodnicy startowali tydzień wcześniej w pojedynku z leszczyńskimi Bykami. Czasy wyścigów na tej przyczepniejszej były o ok. trzy sekundy lepsze, a przypomnijmy, że Tobiasz Musielak w Wielkanoc poprawił nawet rekord krośnieńskiego toru.
- Po punktach widać, że lepiej jeździ mi się na takiej nawierzchni jak w spotkaniu z rywalami z Poznania, niż na tej, która była tu tydzień wcześniej - skomentował krótko, lecz z uśmiechem Świercz.
Wiedząc o absencji Francuza chyba mało kto zakładał tak wysokie zwycięstwo Cellfast Wilków. Gospodarze jednak w drugiej części pojedynku wyraźnie dominowali, neutralizując m.in. najlepszego zawodnika poznańskiej ekipy Ryana Douglasa, który tego dnia nie wygrał ani jednego biegu. Czy takie wysokie zwycięstwo było zatem niespodzianką?
Z drużyną mierzy wysoko
- Rozmiary wygranej nie były zaskakujące. Jesteśmy dobrą drużyną, jedziemy o najwyższe cele, więc dla mnie to normalny wynik - dodał jeden z liderów spotkania z Hunters PSŻ-em Poznań.
Skoro mowa o walce o wysokie cele, to kolejny pojedynek czeka krośnian na wyjeździe w Bydgoszczy 11 maja. W niedzielę Gryfy przegrały w Lesznie podobnie, jak przyjezdni z Poznania, czyli 38:52. Wprawdzie poprzedni pojedynek miejscowi wygrali z Cellfast Wilkami 59:31 w sezonie 2024 przy braku kontuzjowanego Dimitriego Berge, ale wcześniej, w 2022 roku padł tam wynik 46:44, zatem do wygranej zabrakło naprawdę niewiele. Młody zawodnik ambitnie podchodzi do starcia w ramach czwartej rundy rozgrywek ligowych.
- Do Bydgoszczy udamy się wykonać swoją robotę. Mamy swój cel i wiemy, co chcemy tam zrobić. Z każdym da się wygrać. Jedziemy tam po zwycięstwo, bo myślę, że nikt nie jedzie przegrać meczu, tylko walczyć do końca - podsumował rozmowę z WP SportoweFakty Piotr Świercz.
Stanisław Wrona, WP SportoweFakty