Grand Prix Polski w Warszawie na PGE Narodowym odbędzie się po raz dziewiąty i niewykluczone, że ostatni. Z różnych powodów stolica może mieć przerwę od wielkiego żużla. Krytycznie na ten temat wypowiedział się Piotr Markuszewski.
- Zrobiłbym wszystko, żeby do tego nie doszło. Wypełniony niemal po brzegi największy polski stadion to znakomita promocja żużla. Zwłaszcza, że zawody są co roku ekscytujące, pomijając początkową wpadkę. Wszystkie osoby decyzyjne powinny walczyć o to, by wielkie ściganie zostało na PGE Narodowym. Tymczasem nie wykluczone, że zostanie podjęta kolejna decyzja, która szkodzi żużlowi. Ledwo dyskutowaliśmy na temat dziwnych dzikich kart na cykl, a tu kolejny kłopot - mówi WP SportoweFakty były zawodnik GKM-u Grudziądz, Piotr Markuszewski.
ZOBACZ WIDEO: Michał Korościel o swoim fenomenie. "Zawsze wołali moją mamę do szkoły"
W Warszawie Polacy wciąż nie zdołali odczarować "klątwy". W ośmiu poprzednich edycjach w stolicy ani razu nie triumfował reprezentant Biało-Czerwonych. Tym razem będzie inaczej?
- Na pewno mamy kandydatów, którzy mogą się pokusić o ten wielki sukces. Należy zacząć od Bartosza Zmarzlika, który kilka razy spisywał się dobrze, lecz w ostatecznym rozrachunku zawsze czegoś mu brakowało. Świetny początek sezonu notuje Patryk Dudek. Nie skreślałbym również Dominika Kubery, który od lat jest na szczycie i bez kompleksów może walczyć o najwyższe cele. Także w zawodach takiej rangi - przyznaje ekspert.
I dodaje, że lista faworytów jest długa. - Od początku szokuje Brady Kurtz. W Landshut też był bardzo szybki. Jeśli Australijczyk utrzyma fenomenalną dyspozycję, w Grand Prix może napsuć krwi nawet Zmarzlikowi. Jest piekielnie szybki. Fredrik Lindgren uwielbia ściganie na Narodowym i należy się z nim liczyć. Obiekt lubi też Jason Doyle. Niemniej jego dyspozycja na razie odbiega od idealnej. Trudno powiedzieć, kto sięgnie po zwycięstwo. Mam nadzieję, że to będzie Polak - podkreśla Markuszewski.
Były zawodnik przyznaje otwarcie, że nie podoba mu się kondycja światowego żużla.
Oprócz dzikich kart dla Jana Kvecha i Kai Huckenbeck więcej decyzji budzi zastrzeżenia Markuszewskiego. - Mam wrażenie, że Polakom robi się pod górkę, chociaż rozdajemy karty i bez nas żużel miałby wielki problem. Wielokrotnie odnosiłem wrażenie, że część osób zasiadających w zarządzie patrzy nieprzychylnie na Zmarzlika. Niesmak po dyskwalifikacji w Vojens pozostał, bo tak wiele czasu nie minęło - przyznaje nasz rozmówca.
- Mógłbym wymienić jeszcze kilka rzeczy, ale to chyba nie jest okazja do grillowania. Najważniejsze, żeby w sobotę kibice znowu mieli, co podziwiać. Trzeba przyznać, że są to jedne z najciekawszych zawodów w roku. Liczę na powtórkę. Nic nie wskazuje, żebyśmy się mieli rozczarować. Chciałbym mówić w takim samym tonie także po zakończeniu rywalizacji - podsumowuje Piotr Markuszewski.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Poczuj ryk silników! Żużel w Pilocie WP – włącz Eleven Sports i oglądaj na żywo (link sponsorowany)
Na przykład są Hlib i brat oraz bratanekTomasza Golloba ;)