Zawodnik Włókniarza z najlepszym wynikiem w karierze. "Wróciła radość z jazdy. Bawię się żużlem"

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Franciszek Karczewski
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Franciszek Karczewski

Franciszek Karczewski w niedzielę był jednym z liderów Krono-Plast Włókniarza Częstochowa. Przeciwko Stelmet Falubazowi Zielona Góra wywalczył 9 punktów, trzykrotnie mijając przy tym linię mety na pierwszym miejscu.

W ubiegłym sezonie Franciszek Karczewski ze zmiennym szczęściem radził sobie w Metalkas 2. Ekstralidze. W Częstochowie wiązano duże nadzieje z juniorami w momencie, kiedy do drużyny dołączył Mariusz Staszewski. Jednak chyba nawet najwięksi optymiści nie zakładali, że ten w krótkim czasie aż tak odbuduje kaliszanina. Ten w niedzielę zaliczył najlepszy występ w PGE Ekstralidze.

- Bardzo się z tego cieszę, choć szkoda, że przegraliśmy ten mecz, bo to taka gorzka słodycz, a punkty w tabeli by nam się przydały. Jest jednak jeszcze trochę spotkań przed nami, w których na pewno pokażemy lwi pazur - przyznał Karczewski w rozmowie z WP SportoweFakty.

ZOBACZ WIDEO: Pedersen boi się Pawlickiego? "Gdy wstaję rano, doskonale pamiętam jego imię"

19-latek w meczu przeciwko Stelmet Falubazowi Zielona Góra czterokrotnie wyjeżdżał na tor i trzykrotnie mijał linię mety na pierwszej pozycji. - Na pewno bardzo fajnie. Jest to fajne uczucie, kiedy te biegi się wygrywa, nie tylko z juniorami, ale i z seniorami. Wiedziałem, że moje umiejętności na to pozwalały i wróciła przede wszystkim radość z jazdy. Każdy wyjazd na tor, to frajda i cieszę się, że mogę się bawić żużlem - powiedział.

Wielu kibiców zastanawiało się, czy wobec niemocy Kacpra Woryny, nie byłoby dobrym pomysłem wypuszczenie Karczewskiego w 15. biegu. - Ja się cieszę, że w ogóle mogłem jechać w biegu nominowanym. To pierwszy raz w PGE Ekstralidze i dodatkowo zakończony zwycięstwem. Chciałbym podziękować kibicom za doping i za to, że cały czas są z drużyną i w nas wierzą. Fajnie, że mimo porażki nadal są z nami - dodał nasz rozmówca.

Junior nie ukrywał, że upadek Jasona Doyle'a mocno wpłynął na ich zespół. - Na pewno to bardzo przykra informacja. Byłem też w Warszawie i kiedy zobaczyłem jego upadek, to nieprzyjemnie się na to patrzało, kiedy kolega leży na torze. Szybko wrócił, ale dziś miał kolejny wypadek. Życzymy mu szybkiego powrotu do zdrowia - zakończył Karczewski.

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści