Niels Kristian Iversen mógł sięgnąć po kolejne trofeum na krajowym podwórku, ale w finałowym wyścigu w Brovst nie miał szczęścia i upadał dwa razy. Najpierw niegroźnie w pierwszym wirażu, po czym sędzia Jesper Steentoft był dla niego na tyle pobłażliwy, że nie wykluczył go z powtórki.
W drugiej odsłonie Iversen zanotował upadek, jadąc na drugim miejscu. Kiedy żużlowiec podniósł się z toru i wracał do boksu, na jego głowie widoczny był opatrunek, bowiem pojawiła się krew. Analiza telewizyjna (można obejrzeć pod tekstem) wykazała, że Iversen na łuku otrzymał... cios kamieniem, który wydobył się z koła prowadzącego Michaela Jepsena Jensena.
- Kiedyś w Anglii złamałem trzy żebra, kiedy spod tylnego koła wyleciało ćwierć cegły - napisał w komentarzu pod wideo Nicklas Porsing, były żużlowiec m.in. Ostrovii Ostrów.
Iversen może mówić o szczęściu, że cała sytuacja zakończyła się dla niego tylko w taki sposób. Warto przypomnieć, że kilka lat temu kamień spod koła jednego z motocykli trafił w Polsce kibica. Fan Stali Gorzów omal nie przypłacił tego stratą oka.