Gdy Thomsen jechał poniżej oczekiwań, to Komarnicki nie szczędził mu krytyki. Po jednym z meczów gorzowskiej Stali puściły mu nerwy i padły naprawdę mocne słowa. - Trzeba podstawić mu pod cztery litery najlepsze możliwe silniki i załatwić to u najlepszych tunerów, żeby uratować PGE Ekstraligę w Gorzowie. Następnie należy go wyrzucić z klubu - mówił jeszcze niedawno były prezes Stali.
Wiadomo jednak, że gorzowianie osiągnęli ostatecznie porozumienie z Duńczykiem, który mimo ofert z innych zespołów, zdecydował się na pozostanie w Stali. 31-latek ma być obok Jacka Holdera jednym z kluczowych zawodników drużyny.
ZOBACZ WIDEO: Ward nie gryzł się w język, gdy został zapytany o Pedersena
Komarnicki podkreśla, że swoich słów o Thomsenie nie żałuje. Co ciekawe, pozytywnie też ocenia decyzję zarządu w sprawie zatrzymania go w drużynie.
- Nie dziwię się, że zarząd postanowił go zostawić, Jeśli popatrzymy na ekstraligowy rynek, to naprawdę nie ma już kogo brać - przyznał były działacz, który był gościem magazynu PGE Ekstraligi w WP SportoweFakty.
- Poza tym wcześniej Thomsen denerwował nie tylko mnie, ale także wielu gorzowskich kibiców, którzy łapali się za głowy, bo nie mogli zrozumieć, co się z nim stało. Swego czasu robił przecież komplety. Tymczasem w tym roku jego postawa wyglądała momentami naprawdę nieprofesjonalnie. Nerwy były zatem naturalne. Mam jednak nadzieję, że ten etap ma za sobą - podsumował Komarnicki.