Ciężko wyobrazić sobie większą dramaturgię finału PGE Ekstraligi. Jeszcze przed decydującymi starciami pomiędzy PRES Grupą Deweloperską Toruń a Orlen Oil Motorem Lublin wiadomo było, że obie drużyny będą musiały do granic możliwości wykorzystać znajomość domowego obiektu. Wszak rywale w walce o złoto mają w swoich konfrontacjach duże problemy w meczach wyjazdowych.
- Na pewno jest radość, bo tylko można było marzyć o takim wyniku. Wiadomo, że to jest finał. Ci kibice i walka na torze pozwoliły nam zgromadzić tyle punktów przed rewanżem, więc mam nadzieję, że pojedziemy z dobrym nastrojem i w końcu znajdziemy dobre ustawienia, żeby pokazać dobry żużel w Lublinie. Bartek to u nas znalazł, więc i my postaramy się tego poszukać - mówił na gorąco Emil Sajfutdinow.
ZOBACZ WIDEO: "Nie dam sobie tego wmówić". Stanowcza reakcja Zmarzlika
Bartosz Zmarzlik jest w tym sezonie niczym maszyna do wygrywania. Sześciokrotny mistrz świata skuteczniejszy w PGE Ekstralidze nigdy nie był, lecz w Toruniu musiał przełknąć gorycz przyjechania do mety na ostatniej pozycji. Prowadząca studio Daria Kabała-Malarz spytała wprost, czy "zerówka" wybiła go lekko z rytmu.
- Kiedyś bym bardziej się zdenerwował. Dzisiaj wiem, że na pewne rzeczy nie ma co się denerwować, tylko trzeba się skupić przed kolejnymi biegami. Te pierwsze cztery biegi naprawdę dobrze się czułem, latałem po parkingu, próbowałem podpowiadać chłopakom, ale to się nie sprawdziło. Toruń jedzie niesamowicie dobrze i szybko, także wielkie gratulacje dla nich. Może trochę ten wynik za duży, ale już nic nie poradzimy - przyznał Zmarzlik.
Jak na mistrza przystało, klasę pokazał poza torem także na antenie Canal Plus, doceniając atmosferę na Motoarenie.
- Wielkie podziękowania dla kibiców, bo w Toruniu jeździć, gdzie jest aż tylu ludzi, to naprawdę człowiek czuje taki sens, że to, co robi, to jest fajne i ludzie chcą to oglądać - skomentował mistrz świata, odnosząc się także do dwóch przegranych pojedynków z Patrykiem Dudkiem. - Patryk jedzie świetny sezon. Byłem blisko, ale nie na tyle, żebym mógł wygrać - dodał.
Sajfutdinow z kolei znów szalał na dystansie. Nie ma chyba żadnych wątpliwości, że Rosjanin z polskim paszportem jest jednym z najbardziej widowiskowo jeżdżących zawodników na świecie. Tu zrodziło się pytanie, czy małżonka sympatycznego zawodnika ogląda jego dzikie szarże na trasie?
- Nie ogląda, ale ogląda powtórki i dzisiaj mówiła, żebym nie wracał (śmiech). Cały czas mam ten sport w sercu, chcę się ścigać i staram się, żeby w domu nikt się nie denerwował. To jest moje życie, któremu oddaje sto procent i staram się robić wszystko, żeby zrobić dobre show i przywozić dobre punkty - wyjaśnił Sajfutdinow.
Zmarzlik lekko ponad tydzień wcześniej świętował szóste indywidualne mistrzostwo świata, które przyszło mu z ogromnym trudem. Czy jest już, na tym etapie, zmęczony trwającym sezonem?
- Jak ostatnie 10 lat, odkąd jeżdżę w Grand Prix. Wiadomo, że każdy wymaga dużo ode mnie i sam też wymagam, bo wciąż kocham jeździć i się ścigać. Po to pracuję ciężko, żeby wygrywać. Jak przegrywasz, masz do myślenia i trzeba wyciągać dobre wnioski. Żużel ogólnie pod każdym względem mi się podoba, bo jest ciekawy. Tak naprawdę, zawodniczo od środka nie wszystko możesz zaplanować, musisz mieć wszystko dograne i musi się złożyć w jedną całość. Żużel to moje całe życie. Robię to co kocham, a jak robisz to co kochasz, to nie czujesz, że pracujesz - mówił zawodnik Orlen Oil Motoru.
Po niedzielnej konfrontacji to torunianie są w lepszych nastrojach, jednak ich wspomnienia z Alei Zygmuntowskich nie są najlepsze. W rundzie zasadniczej przegrali w Lublinie 35:55. Swego rodzaju diagnozę takiego stanu rzeczy próbował wyjaśnić jeden z liderów "Aniołów".
- Nie mam pomysłu. Musimy jechać z tym zapasem, który mamy. Różne wyniki mogą się wydarzyć, więc trzeba tego pilnować. Tak samo jechaliśmy do Wrocławia, więc spróbujemy pojechać do Lublina, przełamać się i wygrać. U mnie bywało tam różnie, bo za mało tam jeździmy - powiedział Sajfutdinow, dodając, że drużyna ma już koncepcję na przygotowanie do decydującego starcia. - Mamy jakieś plany. Spojrzeliśmy na tory na całym świecie, żeby pojechać na podobny. Mamy koncepcję i od jutra będziemy myśleć, żeby nie siedzieć na swoim torze i trenować - zakończył zdobywca dziewięciu "oczek" z dwoma bonusami.
Lublin zrobi tor do ścigania i będzie 3 porażka w sezonie i 3 królem.