Maksym Drabik był w tym roku jedną z czołowych postaci w PGE Ekstralidze. Częstochowianin ścigał się w barwach Innpro ROW-u Rybnik, zdobywając 178 punktów i 10 bonusów w 88 wyścigach, co ze średnią 2,136 dało mu 11. miejsce na liście klasyfikacyjnej.
Nic dziwnego, że Bayersystem GKM Grudziądz wiąże bardzo duże nadzieje z transferem polskiego zawodnika, który zastąpi w składzie Jaimona Lidseya, więc to już na papierze wygląda na zmianę na plus. Marta Półtorak przestrzega jednak przed hurraoptymizmem.
ZOBACZ WIDEO: Bajerski bez pardonu o byłych podopiecznych
- Niewątpliwie Maksym jest zawodnikiem takim, który jechać potrafi i umie się skutecznie ścigać. Ja oceniając to z boku i patrząc na to wszystko z pewnej perspektywy, uważam, że Maks jest dość skomplikowaną postacią, tak to można ująć. To, że niewątpliwie odbudował się w Rybniku i pokazałam tam, że jest bardzo dobrym zawodnikiem, nie musi się wcale przełożyć na to samo w Grudziądzu - przyznała Półtorak w rozmowie z "Tygodnikiem Żużlowym".
Były mistrz świata juniorów w porównaniu z sezonem 2024 zaliczył olbrzymi progres w średniej biegowej. Jednak wcześniej z kolei zanotował spadek wyników, co pokazuje, że jego jazda bywała sinusoidalna. Początek tegorocznych zmagań również nie był dla niego najlepszy. Po dwóch rundach został nawet odsunięty od składu.
- Tak jak możemy powiedzieć o Bartku Zmarzliku, że poniżej pewnego poziomu nie schodzi i potwierdza co roku, że tak właśnie jest, tak w przypadku Maksyma byłabym ostrożna. To młody i nieobliczalny zawodnik. Może się okazać, że w Grudziądzu będzie jeszcze lepszy, bo mu wszystko zacznie pasować, ale równie dobrze może to pójść w drugą stronę. [...] W Grudziądzu wystarczą dwa jego słabsze występy i zrobi się gorąco - dodała.