Wei-Yun Lin-Górecka bada obraz swojej ojczyzny w oczach mieszkańców Polski. W trakcie swojej ostatniej podróży odwiedziła Gdynię, a także Gniezno. "Badaczkę w Gnieźnie interesowały nie tylko zabytki i atrakcje turystyczne (szczególnie zachwycił ją Trakt Królewski i króliki), ale także ten fragment miasta, który w powszechnej świadomości gnieźnian funkcjonuje jako Tajwan" - przekazał gnieźnieński Urząd Miasta na Facebooku.
Tłumaczka i dziennikarka pojawiła się również na stadionie Startu Gniezno. Podczas rozmowy z WP SportoweFakty wyznała, że w trakcie tej wizyty towarzyszyło jej... "wzruszenie". O samym istnieniu klubu, ale i dzielnicy Gniezna nazywanej "Tajwanem", dowiedziała się w dość zaskakujących okolicznościach.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Broszko, Pedersen, Suskiewicz i Cegielski
- Dowiedziałam się, że w Gnieźnie jest "Tajwan" kilkanaście lat temu, dzięki naklejce klubu kibiców Start Gniezno o nazwie "Młoda Wiara Tajwan". Wtedy mieszkałam w Krakowie, na Ruczaju. Kiedyś zauważyłam na szybie ekranu akustycznego przy ulicy naklejkę z napisem "Młoda Wiara Tajwan" i SKS Start Gniezno. Rozpoczęłam poszukiwania w internecie i dowiedziałam się, że w Gnieźnie jest drużyna Start Gniezno, a jedną z grup kibiców są młodzi ludzie z "Tajwanu" Gniezna. Oprócz swojej naklejki, mają też kawałki muzyczne o ich "Tajwanie". Odkryłam poza tym innych raperów z Gniezna, którzy też śpiewają o "Tajwanie" Gniezna. Bardzo często pokazuję te klipy muzyczne na wykładach w Tajwanie, kiedy przedstawiam moją monografię. Pisałam o nich również w mojej książce "Klucze świata" i często ich słuchałam, kiedy przygotowywałam tę monografię - zaznaczyła.
Lin-Górecka pojawienie się na stadionie żużlowym porównała do częstego czytania o amfiteatrze greckim i greckich dramatów, a następnie wizyty w amfiteatrze w Atenach. Samych zawodów żużlowych jeszcze nigdy nie widziała, ale ma na to wielką ochotę. - Będę w Polsce w przyszłym roku, jeśli będzie okazja, chcę zobaczyć zawody żużlowe w Gnieźnie - podkreśliła badaczka.
"Jak baseball dla Tajwańczyków"
W jej kraju nikt o żużlu nie mówi, jest to dyscyplina kompletnie obca w tych rejonach świata. - Natomiast kiedy patrzyłam na stadion, od razu w mojej głowie pojawiał się baseball, który jest bardzo popularny w Tajwanie. Żużel w Gnieźnie być może jest jak baseball dla Tajwańczyków pod kątem pasji i popularności - dodała.
W rozmowie z naszym portalem wyznała również, że w Gnieźnie bardzo jej się podobało. - Ludzie ciepli, pomocni, miasto ładne i przesympatyczne, ma dużo kultury, przypomina mi Kraków, gdzie mieszkałam od 2005 do 2016 (wróciła do Tajwanu z rodziną w 2016 roku) - kontynuowała.
Będąc na gnieźnieńskim "Tajwanie", dostrzegła "postęp". - Wiem, że niektórzy ludzi z Gniezna patrzą krzywo na ten teren, uważają, że są tam przestępstwa i bieda. Ale według statystyk policji, przestępstw tam nie ma więcej niż w innych dzielnicach w Gnieźnie, a bieda wynika z "dzikiej" kapitalizacji w 1990 roku - zauważyła badaczka. - Pan Wiktor Koliński (z gnieźnieńskiego Urzędu Miasta - dop. red.) powiedział mi, że w "Tajwanie" Gniezna kiedyś była cukrownia oraz wiele innych fabryk, gdzie wiele osób znajdowało zatrudnienie. Ludzie pracowali także dla wojska (17. Dywizja Piechoty) - zauważyła.
- Natomiast kiedy fabryki zamknięto, wojsko się wycofało, wszystko podupadło, dlatego dziesięć lat temu raperzy z gnieźnieńskiego "Tajwanu" śpiewali o ich bezradności w ciemnych realiach i o nadziei na lepszą przyszłość. Teraz widzę, że są nowe budynki, a stare baraki są remontowane. Oczywiście, byłam tam tylko jeden dzień, widziałam tylko to, co jest na wierzchu, ale czuję, że jest postęp i będzie postęp. Mam nadzieję, że mogę też uczestniczyć w tym postępie Gniezna, budować więź między "Tajwanem" Gniezna i moim Tajwanem na Pacyfiku - spostrzegła.
To dlatego opuściła Polskę
Nasza rozmówczyni nie ukrywa, że z jednej strony tęskni za Polską, ale z drugiej - ma do niej żal. - Z różnych powodów opuściliśmy Polskę w 2016 roku. Wtedy mieliśmy dużo problemów w tym kraju, Polska też stała się coraz bardziej "miejscem nie dla mnie". PiS doszedł do władzy, Polska zaczęła być niezbyt przyjazna dla cudzoziemców - oceniła.
- Kiedy przyjechałam do Polski w 2005, byłam pełna pasji i nadziei. Przyjechałam do Polski wtedy, ponieważ czytałam Brunona Schulza, a potem tłumaczyłam go na język chiński. Tłumaczyłam też Sapkowskiego, dwa zbiory opowiadań: "Ostatnie życzenie" i "Miecz przeznaczenia". Przetłumaczyłam pięć książek Janusza Korczaka. Potem wyjechałam z Polski. W 2024 roku byłam w Warszawie służbowo, z delegacją rządu Tajwanu. Później nabrałam trochę odwagi, żeby jeszcze raz przyjechać do Polski. W 2025 roku zdecydowałam się odwiedzić miejsce, o których pisałam w monografii "Klucze Świata - Tajwan i Polska między wielkimi mocarstwami" - zaznaczyła.
Tym razem miała okazję gościć w Gdyni i Gnieźnie. - Uczestniczyłam w Formoza Challenge Gdynia organizowanym przez KRS Formoza (Stowarzyszenie kulturalno - rekreacyjno - sportowe "KRS Formoza") i Jednostkę Wojskową Formoza - nazwa jednostki pochodzi od nazwy bazy na morzu blisko Oksywia w Gdyni, a potem ten przydomek przeniósł się na jednostkę stacjonującą tam, potem w 2011 ten przydomek stał się oficjalną nazwą jednostki. Oprócz Gdyni odwiedziłam też "Tajwan" w Gnieźnie. Szkoda, że miałam tak mało czasu, następnym razem chcę zobaczyć inne "Tajwany" i "Formozy", na przykład w Szczecinku, Nadarzycach oraz Koninie - podsumowała.