Nie ma wątpliwości, że kluby coraz mocniej stawiają na szkolenie we własnych ośrodkach, ale wciąż nie brakuje takich, które swoje formacje młodzieżowe wzmacniają lub budują w oparciu o zawodników spoza danego ośrodka. To wiąże się z kosztami. Klub sprzedający chce jak najwięcej zarobić - a kupujący, jak najmniej wydać.
Wielokrotnie przy okazji transferów juniorów podnoszony jest temat kwot za ekwiwalent. Część prezesów podkreśla, jak wiele inwestuje w młodych żużlowców - zapewnia im sprzęt, opiekę mechaników oraz pomaga w kwestiach logistycznych. W skali roku kwota wydana kwota na jednego jeźdźca jest znacznie większa, aniżeli ta przysługująca w ramach ekwiwalentu.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Januszka, Murawski i Glazik
Polski Związek Motorowy w regulaminie "Przynależności Klubowej w Sporcie Żużlowym" na sezon 2026 poinformował, że ku uciesze niektórych działaczy - kwoty za ekwiwalent wzrosną. Jednak nie aż tak mocno, jakby tego niektórzy oczekiwali. I tak na przykład za juniora w klasie 500cc będzie można teraz oczekiwać 160 tysięcy złotych za każdy rok obowiązywania dotychczas umowy. Wcześniej ta kwota wynosiła 120 tysięcy.
Większe kwoty będą przysługiwały także za adeptów ścigających się na motocyklach o innych pojemnościach. Za zawodnika z licencją 250/500R, którzy posiadali lub posiadają licencję, można teraz zażyczyć sobie 80 tysięcy (było 60), a za adeptów z mini toru - 125cc i 85-140cc można oczekiwać odpowiednio 60 tysięcy (było 45) oraz 40 tysięcy (było 30).
Wzrosła także kwota za adepta w klasie pit-bike. Tu maksymalna kwota ekwiwalentu wynosiła jeszcze niedawno 15 tysięcy, a teraz wzrosła o pięć tysięcy i wynosi 20.
Ekwiwalent za wyszkolenie jest obowiązkowy, chyba że klub odstępujący postanowi inaczej. Ponadto kluby mają prawo dojść do porozumienia w sprawie innej kwoty niż ta zapisana w regulaminie. Ta zawarta w dokumentach jest kwotą maksymalną.