Johna Davisa bardzo dobrze kojarzą przede wszystkim fani gdańskiego Wybrzeża, bowiem dla ich klubu Brytyjczyk w 1991 roku wywalczył 203 punkty i 4 bonusy. Davis w swoim CV ma także m.in. 6. miejsce w finale Indywidualnych Mistrzostw Świata (1980 rok) oraz cztery medale Drużynowych Mistrzostw Świata - w tym dwa koloru złotego (1977, 1980).
Kibice, którzy nie za bardzo kojarzą postać Davisa, mogą się więcej o niej dowiedzieć w wywiadzie, którego Brytyjczyk udzielił Konradowi Mazurowi dla WP SportoweFakty. Materiał dostępny jest TUTAJ. Davis po zakończeniu kariery zajmował się wieloma sprawami. Był także m.in. mentorem Lee Richardsona.
ZOBACZ WIDEO: Szokujące wyznanie Kasprzaka. Były żużlowiec marzy o nadwadze?!
Teraz wraca do czarnego sportu - ponownie w roli mentora. Jednak tym razem nie będzie pomagał on swojemu rodakowi, a młodemu talentowi z Czech. Jest nim Adam Bednar, który "wpadł w oko" Davisowi przy okazji jednego ze swoich występów.
- Oglądałem coś na YouTube i nagle zobaczyłem zawodnika w różowym kevlarze. Sam kiedyś ścigałem się w różu, więc od razu zwróciło to moją uwagę. Sprawdziłem i okazało się, że to Czech. Mam ogromny sentyment do Czech po tym, jak w 1984 roku wygrałem Zlatę Prilbę w Pardubicach. Spędziłem tam cudowne chwile - przyznał w rozmowie ze "Speedway Star".
Z propozycją współpracy z Brytyjczykiem wyszedł Pavel Kubes, były żużlowiec, którego Davis doskonale zna. To on zadzwonił i przedstawił Bednara swojemu kumplowi. On pomagał czwartemu juniorowi świata ze sponsorami oraz organizował starty. Teraz Bednar chce wykonać kolejny krok, a pomóc w tym ma postać byłego mistrza świata.
- Początkowo odmówiłem, bo myślałem, że nie znajdę na to czasu. Ale potem oddzwoniłem i powiedziałem: "Jestem na pokładzie. Pomogę, jak tylko będę mógł". Zrobimy kilka dni treningowych przed sezonem i popracujemy nad całym zapleczem, które tworzy profesjonalnego zawodnika - dodał.
Davis chce wykorzystać swoje doświadczenie i wiedzę, by pomóc Bednarowi osiągnąć szczyt. Jednocześnie wie, że wraca do sportu po ponad 10 latach, a przez ten czas żużel znacząco się zmienił. Jednak z optymizmem patrzy na współpracę z utalentowanym juniorem. - Nie chcę zapeszać, ale uważam, że na tym etapie kariery jest na poziomie Darcy'ego Warda. W Speedway of Nations był fenomenalny - jechał dojrzale, znacznie powyżej swojego wieku - skomentował.
Brytyjczyk nie ukrywa, że wciąż trudno jest mu się pogodzić ze śmiercią Lee Richardsona. Przez te wszystkie lata wielu prosiło go o pomoc - od juniorów po gwiazdy Grand Prix, ale on konsekwentnie odmawiał, bo wszystko było dla niego zbyt bolesne.