Joe Screen nigdy do najwybitniejszych żużlowców świata nie należał, chociaż w trakcie swojej kariery zanotował kilka sukcesów. W czasach młodzieżowych sięgnął po złoto (1993 rok - dop. red.) oraz brąz (1992 rok - dop. red.) Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów. Jest również srebrnym (2000 rok - dop. red.) i brązowym (1992 rok - dop. red.) medalistą Drużynowych Mistrzostw Świata.
W polskich rozgrywkach występował przez kilkanaście lat, ale najczęściej w każdym z nich odjeżdżał zaledwie kilka spotkań, przez co ostatecznie łącznie nie przebił nawet granicy 100 meczów. Najdłużej reprezentował Włókniarz Częstochowa (1992 rok oraz lata 1994-1997 - dop. red.). I to właśnie akcja w barwach tego klubu na zawsze przeszła do historii żużla.
ZOBACZ WIDEO: "Bez złota nie będzie ładnie”. Co przyniesie współpraca Rusko z Protasiewiczem?
Historyczne pięć sekund
Miała ona miejsce 18 czerwca 1995 roku. Wówczas częstochowianie podejmowali Stal Gorzów. Miejscowi w ostatnim wyścigu dnia potrzebowali zdobyć przynajmniej 3 punkty, aby odnieść zwycięstwo. Pod taśmą 15. gonitwy stanęli Joe Screen i Sebastian Ułamek po stronie gospodarzy oraz Billy Hamill i Piotr Świst reprezentujący przyjezdnych.
Gorzowianie zdecydowanie lepiej wystartowali i szybko objęli prowadzenie. Cały czas za ich plecami szarżował Brytyjczyk. Ułamek za to kompletnie się nie liczył. Screen przez trzy i pół okrążenia szukał swoich szans po całej szerokości toru, lecz bezskutecznie. W końcu na pierwszym łuku ostatniego "kółka" zdecydował się na coś, o czym najpewniej nikt by nie pomyślał. Po prostu wjechał pomiędzy dwójkę rywali.
- Screen zwietrzył swoją szansę. Idzie głęboko, szeroko. Hamill teraz musi odpierać ataki Screena. Przepuścił Śwista, ale Świst jest zbyt wolny, Świst nie daje rady. Hamill ma utrudnione zadanie, a Screen nie odpuszcza. Ogromna walka, po zewnętrznej Screen, szaleją trybuny! Ależ emocje! Ułamek się nie liczy, on jest młody, ma czas jeździć skutecznie w takich biegach. Wzięty w kleszcze Screen, ale atak! Joe Screen! Szaleństwo! Screen bożyszczem Częstochowy! - relacjonował komentator Polsatu.
Brytyjczyk dopiął swego, a stadion wręcz eksplodował. Śmiało można stwierdzić, że w Częstochowie podobna radość za często się nie powtarzała, jeśli w ogóle. Wyglądało to tak, jakby Włókniarz właśnie sięgnął po tytuł mistrza Polski. Fani wbiegli nawet na tor, a ich bohater poleciał do góry.
- Billy mógł mi to trochę bardziej utrudnić. Świst to był szybki i bezkompromisowy zawodnik. Gdyby Hamill odjechał do przodu, a Świst zablokował mnie, nie byłoby mowy o wyprzedzeniu. Ale tak się nie stało i miałem trochę szczęścia - wspominał były indywidualny mistrz świata juniorów w rozmowie ze "Speedway Star".
Miał swoje problemy
Brytyjczyk często cieszył swoją jazdą kibiców. W Polsce był lubiany. Do dziś większość kibiców wspomina go z uśmiechem na twarzy, choć wydaje się, że do końca nigdy nie pokazał pełni swoich umiejętności. W Indywidualnych Mistrzostwach Świata jego najlepszy wynik to szóste miejsce.
Być może wpływ na to miały problemy z wagą, z którymi zmagał się przez całą karierę. Wynikały one po prostu z niezdrowych nawyków żywieniowych. Nie jest tajemnicą, że 20 czy 30 lat temu sportowcy nie dbali o siebie tak, jak obecnie. Dodatkowo Screen musiał regularnie zażywać środki przeciwbólowe.
- Prawdopodobnie złamałem łącznie 19 kości. Nie uzależniłem się od tych leków, ale ich częste stosowanie było dla mnie trudne. W latach 1993-1999 startowałem w 130-140 zawodach rocznie. Gdy rozbijasz się w Belle Vue w poniedziałkowy wieczór, a następnego dnia ścigasz się w Szwecji, nie masz wyjścia, musisz sobie jakoś poradzić, mimo silnego bólu - wyjaśniał.
Joe Screen po raz ostatni w polskiej lidze wystąpił w sezonie 2007 w barwach KM Ostrów. W 2013 roku odniósł kontuzję ręki, rywalizując na brytyjskich owalach. Jakiś czas później oficjalnie zakończył karierę. 27 listopada 2025 roku świętuje za to swoje 53. urodziny.