Adrian Dudkiewicz: Właśnie minęło pięć miesięcy od czasu zmiany warty w klubie. Co było dla pana najważniejszym i najtrudniejszym zadaniem w ciągu ostatniego okresu?
Jacek Wojciechowski: Najwięcej pracy było z konsolidacją odpowiedniego budżetu. Musieliśmy tutaj patrzeć na oczekiwania zawodników i kibiców. Aspekt sportowy jest bardzo ważny, bo musimy mieć pewność, że nasza drużyna spełni oczekiwania obu stron.
A czym różni się kierowanie klubem sportowym od prowadzenia zwykłej firmy notowanej na giełdzie?
- Wynik sportowy niezwykle trudno przewidzieć, ale zupełnie inaczej jest w przypadku budżetu. Tutaj wszystko musi być ustalone. W sporcie czasami przecież mogą zdarzyć się przeróżne wypadki losowe, jak na przykład kontuzje. Mamy jednak w kadrze dobrych zawodników. A w historii znane są już przypadki, gdzie drużyny złożone z gwiazd musiały później bronić się przed spadkiem z ligi.
Czy znany jest już ostateczny kształt budżetu na nadchodzący sezon?
- O pieniądzach za bardzo nie lubię rozmawiać. Mogę tylko dodać, że jego wielkość nie różni się specjalnie od tego, co mieliśmy w poprzednim roku. Jest to jedynie wzrost o kilka procent.
Od kilku lat w klubie nie ma sponsora strategicznego. Kiedy wreszcie doczekamy się podpisania odpowiedniej umowy?
- Na początku wydawało mi się to dość łatwym zadaniem. Z biegiem czasu nabrałem jednak pokory. Objawy recesji dość mocno odbiły się również na sporcie, gdyż menedżerowie wielkich firm z rezerwą patrzą na możliwość reklamy swojego przedsiębiorstwa poprzez sport wyczynowy. Realizacja przedsięwzięcia może ulega przesunięciu w czasie.
Sprawami transferowymi zajmowała się trójka ludzi - Bogdan Sawarski, Marek Bąkowski oraz Daria Kabała-Malarz. Jest pan zadowolony z ich pracy?
- Wyżej wymienione osoby okazały się bardzo kompetentne w swojej dziedzinie. Jeśli jeszcze raz miałbym podjąć decyzję, to na pewno znów skorzystałbym z ich usług.
Jak pan ocenia okres transferowy? Jakie nadzieje wiąże z nowym zespołem?
- Z mojego punktu widzenia sądzę, że zespół został wzmocniony, nie straciliśmy żadnego pozytywnego podmiotu, w związku z powyższym przed nami jest szansa. Oceniając ryzyko sportowe, zawsze ono istnieje i te obawy musimy mieć, że różnie może nam się to poukładać. Natomiast gdybym miał jeszcze raz składać drużynę, zrobił bym to tak samo.
Polonia się wzmocniła, ale i inne zespoły także nie próżnowały na rynku. Jakie przewiduje pan szanse Polonii w nowym sezonie?
- Modelowo, patrząc na statystyki, sądzę że pozycja Polonii na zakończenie sezonu powinna być podobna jak w roku 2009. Natomiast, co się okaże po sezonie, to trudno powiedzieć. Tor i okoliczności pokażą, bo cały czas mam na uwadze to ryzyko sportowe, które od ryzyka finansowego jest dużo bardziej zaskakujące.
Sportem żużlowym interesuje się pan od niedawna. Czy jednak szef klubu miał jednak coś do powiedzenia w temacie pozyskania odpowiednich zawodników?
- Zawsze staram się patrzeć na dany temat przez pryzmat budżetu. Dlatego moje sugestie przez grupę ekspertów były zawsze brane pod uwagę.