- Kociemba zgłosił się do nas sam - już na wstępie zaznacza trener Marek Cieślak. - Na tamten moment jemu po prostu klub rozwiązali. Również jego opiekun zabiegał o zainteresowanie się tym chłopakiem, a muszę nadmienić, że ja znam dobrze jego ojca - Piotra, który jeździł w Częstochowie, kiedy byłem tam trenerem. To nie jest tak, że myśmy Patryka szukali w Ostrowie, tylko - tak jak mówię - to on zgłosił się do nas sam za pośrednictwem swojego ojca, a właściwie nawet bardziej poprzez jednego ze swoich sponsorów - wyjaśnia genezę ostrowskiego transferu opiekun wrocławian.
Trener Cieślak jest jednak zbyt wytrawnym szkoleniowcem, aby wyrazić zgodę na transfer powodowany tylko prośbą czy namowami znanej sobie osoby. Jak oceniał w przededniu przeprowadzki Kociemby do Wrocławia tego zawodnika? - Zasięgnąłem opinii o tym chłopaku i uznałem, że warto spróbować. Jest to chłopak młody, na pewno ma jakieś zadatki na dobrego żużlowca. On sam chciał. Mało tego, podpisał kontrakt na 5 lat, więc poważnie związał się z Wrocławiem. Wobec tego uważam, że to jest dobra inwestycja, ponieważ jest czas, żeby - jeżeli ma "papiery" na jazdę - zrobić z niego dobrego zawodnika - wykłada swoją motywację szkoleniowiec Betardu.
Mówiło się i mówi nadal wśród żużlowych kibiców, że jeżeli któryś z młodych ostrowian ewidentnie posiada owe żużlowe "papiery", to jest nim młodziutki Łukasz Sówka. Czyżby trener Cieślak uznał, że Patryk Kociemba w niczym mu nie ustępuje? - Ja nie mogę i nie chciałbym teraz mówić, kto komu ustępuje. O tym można mówić, kiedy się popracuje z chłopakiem przez jakiś okres czasu. Kiedy da się mu jakieś szanse sprzętowe i treningowe. I wtedy będziemy to widzieli, bo jakiś przebłysk jeden czy drugi o niczym jeszcze nie świadczy - tłumaczy doświadczony trener.
Patryk Kociemba, chociaż dopiero rozpoczyna swoją wrocławską przygodę, a zważywszy na obecne realia, nim wyjedzie na tor przy Paderewskiego, minie zapewne jeszcze sporo czasu, już zdążył zostawić po sobie korzystne wrażenie. Podczas pobytu wrocławian na zgrupowaniu w Cetniewie to właśnie jego ambitną i pracowitą postawę chwalił w rozmowie z nami II trener Tomasz Skrzypek. Czy najważniejsza osoba w Betardzie może potwierdzić te słowa?
- Z tego co zaobserwowałem, chociażby po obozie, który spędził z nami, to widać, że jest to chłopak twardy. Skoro kąpał się w morzu przy minus dziesięciu stopniach... Walki bokserskie, choć najmłodszy, toczył na równi z innymi chłopakami. I dodać trzeba, że wytrzymałościowo oraz kondycyjnie nikomu z ekipy specjalnie nie ustępował. Wszystko co powiedział Tomek Skrzypek ja mogę tylko potwierdzić, a myślę, że dla Wrocławia to chyba jest plus, bo zawsze to kolejna szansa. Jest młody zawodnik, utalentowany. Poza tym nie zdecydował się na kontrakt roczny. Nieraz bywa, że przychodzi jakiś młody chłopak, nawet utalentowany, ale przez rok wiadomo, że nic się z niego nie zrobi. A Wrocław musi już pomału myśleć o następcy Maćka Janowskiego, bo wiadomo, że czas szybko leci i ktoś będzie musiał go zastąpić na pozycji juniora - rozważnie przypomina o tej kwestii trener Marek Cieślak.