Kardynalne błędy sędziowskie

Pomyłki sędziowskie od zawsze wywoływały kontrowersję, a w przekonaniu wielu działaczy były główną przyczyną porażek ich zespołów. I choć mylić się jest rzeczą ludzką, to sędzia klasy międzynarodowej nie powinien popełniać tak kardynalnych błędów, jakie miały miejsce w przypadku Marka Smyły oraz Wojciecha Grodzkiego. Większe błędy popełnił Smyła. Jego decyzje mogły mieć wpływ na wynik spotkań w Miskolcu i Poznaniu. Jako dowód prezentujemy zapis video!

Spotkanie pomiędzy Speedway Miskolc a Orłem Łódź miało niecodzienny przebieg. Po dwóch biegach goście prowadzili 10:2 i byli na dobrej drodze do odniesienia cennego wyjazdowego zwycięstwa. Niestety już w czwartym biegu, z meczu wykluczony został jeden z liderów łódzkiej drużyny – Zdenek Simota. Jak pokazuje zapis video, z biegu wykluczony powinien zostać zawodnik w kasku niebieskim czyli Jozef Tabaka. Tymczasem sędzia zawodów nawet nie upomniał węgierskiego zawodnika za spowodowanie niebezpiecznej sytuacji na torze. Na tym samym zapisie video widać, jak na mecie i po zakończeniu biegu 13, Laszlo Szatmari brutalnie atakuje Denisa Sajfutdinova, który również w wyniku upadku, nie pojawił się więcej tego dnia na torze. Jego punkty mogły mieć decydujący wpływ na końcowy wynik spotkania, gdyby mógł wystartować w biegu nominowanym.

Wykluczenie z meczu dwójki podstawowych zawodników Orła Łódź, z pewnością odebrało tej drużynie szanse na zwycięstwo. W trakcie spotkania najpierw Simota, a następnie Sajfutdinov zastępowani byli przez łódzkich juniorów. Do wydarzenia z biegu 13 mogłoby nie dojść, gdyby sędzia Smyła zareagował już w sposób stanowczy podczas biegu 4.

Całą sytuację można obejrzeć tutaj:

Materiał dzięki uprzejmości Telewizji TOYA z Łodzi

Każdemu może trafić się słabszy dzień. Ale myliłby się ten, kto myśli, że dla sędziego Smyły był to wypadek przy pracy. Zaledwie cztery dni później był sędzią spotkania PSŻ Milion Team Poznań – Polonia Bydgoszcz. Po siedmiu biegach gospodarze prowadzili ośmioma punktami (25:17). Wówczas pod taśmą stanęli: niepokonany tego dnia Adam Skórnicki i Daniel Pytel ze strony poznańskiej oraz Christian Hefenbrock i Emil Sajfutdinov ze strony bydgoskiej. Jak pokazuje zapis telewizji Polsat Sport, która na żywo transmitowała to spotkanie, podczas pierwszego podejścia zawodników do biegu, ustawili się oni źle. Sędzia tłumaczył, że winne były podprowadzające, które ustawiły się w niewłaściwej kolejności. Największe kuriozum miało jednak miejsce w drugim podejściu do biegu. Podprowadzające zostały ustawione według właściwej kolejności, ale... jako pierwsze pole policzono te, leżące najbliżej bandy. Sędzia Smyła włączył zielone światło i dopiero ogromne gwizdy kibiców zwróciły mu uwagę na to, że ponownie zawodnicy stoją na niewłaściwych polach. Dopiero trzecie podejście było prawidłowe. Cała sytuacja z pewnością wprowadziła zamieszanie i zdekoncentrowała zawodników.

Kolejna sporna sytuacja miała miejsce w biegu 10. Tuż po starcie Emil Sajfutdinov łokciem zaatakował Norberta Kościucha na tyle, że ten miał problemy z opanowaniem motocykla przy wejściu w pierwszy łuk. Z niebezpieczną jazdą mieliśmy również do czynienia w biegu 12, kiedy to Kościuch dość niebezpiecznie wszedł pod Rafała Okoniewskiego. W obu przypadkach sędzia również nie uznał za stosowne upomnieć zawodników za ostrą jazdę.

Z najbardziej kontrowersyjna sytuacja miała jednak miejsce w biegu 14. Alan Marcinkowski startujący z pola pierwszego „podpuścił” Emila Sajfutdonova, w wyniku czego, Rosjanin o mały włos nie dotknął taśmy. W momencie kiedy się wycofywał, sędzia puścił start. Nawet powtórki telewizyjne nie rozwiały wątpliwości komentatorów, którzy nie wiedzieli jakie były przyczyny powtórzenia tego biegu. Po zawodach sędzia tłumaczył, że powtórzył bieg w wyniku nierównego startu. Trzeba jednak zaznaczyć, że nie był to tak zwany lotny start. Nieudana próba lotnego startu w wykonaniu Sajfutdinova spowodowała, że został on z tyłu stawki. Powtarzając bieg, sędzia zrobił mu prezent.

Z ostatnim błędem sędziowskim mieliśmy do czynienia w meczu Włókniarza Częstochowa z Unibaxem Toruń. W biegu trzecim doszło do groźnie wyglądającego upadku, w wyniku którego kontuzje odnieśli Michał Szczepaniak i Lee Richardson i nie pojawili się do końca zawodów na torze. Zdziwienie wywołuje jednak interpretacja całej sytuacji przez sędziego w protokole zawodów. W myśl obowiązującego w Polsce regulaminu, jeżeli nie orzeczono winnego spowodowania upadku, to zawodnicy, którzy ucierpieli na torze, nie mogą zostać zmienieni przez zawodników rezerwowych. Taka sytuacja miała miejsce w tym przypadku. Szczepaniak i Richardson nie pojawili się na starcie powtórzonego biegu 3. Powinni zatem zostać wykluczeni za przekroczenie czasu 2 minut. Tymczasem zapis w protokole zawodów jest następujący: u/ns. Oczywiście cała sytuacja nie ma wpływu na wynik końcowy spotkania, ale ma znaczenie dla statystyk obu zawodników. Zapis, który umieszczono w protokole powoduje, że średnia biegowa obu zawodników będzie wyższa, ponieważ de facto nie wystartowali w ogóle w tym biegu.

W każdym sezonie żużlowym mamy do czynienia z pomyłkami sędziowskimi, które w mniejszym lub większym stopniu wpływają na końcowe wyniki spotkań. Miejmy nadzieję, że błędy popełnione przez sędziów Smyłę i Grodzkiego wyczerpały limit na ten sezon.

Komentarze (0)