- Uznano ważność tego kontraktu i jego skuteczność. Oczywiście druga strona ma prawo złożyć w ciągu 14 dni odwołanie od tego orzeczenia Komisji do Trybunału Polskiego Związku Motorowego. Trudno jest określić, czy takie odwołanie zostanie złożone. Jeśli Przemek Pawlicki rzeczywiście nie chce jeździć w naszym klubie to tak może się stać. Powstała jednak sytuacja trudna do wytłumaczenia: z jednej strony zawodnik chce reprezentować barwy naszego klubu z drugiej strony podważa warunki obowiązującej umowy - powiedział dla SportoweFakty.pl członek zarządu Unii Leszno, mecenas Marek Ślotała.
- Dla mnie dzisiejsze decyzje Komisji Orzekającej nie są zaskoczeniem. Spodziewaliśmy się takiego obrotu sprawy, ale dla zasady do czasu orzeczenia nie podawaliśmy do opinii publicznej naszego stanowiska. Zarówno pod względem merytorycznym jak i prawnym sprawa jest bardzo trudna. W moim przekonaniu umowa jaką zawarliśmy z Przemysławem Pawlickim mogłaby być rozwiązana tylko w przypadku, gdyby istotnie pogarszała jego stan majątkowy jako wówczas osoby małoletniej - mówi mecenas Marek Ślotała.
Czy wymiana ciosów pomiędzy stronami nie zaszła zbyt daleko, żeby zawodnik mógł w nadchodzącym sezonie reprezentować barwy "Byków"? Zdaniem mecenasa Marka Ślotały głównym winowajcą zaistniałej sytuacji jest ojciec zawodnika - Piotr Pawlicki.
- Nie mam wątpliwości, że w tej sytuacji zdecydowanie za daleko posunął się ojciec zawodnika - Piotr Pawlicki. Jego syn brał przecież udział w przygotowaniach zespołu oraz w obozie w Szklarskiej Porębie. Przemek dopytywał się też czy będzie mógł pojechać na treningi do Gorican. Nie było zatem żadnych wątpliwości, że Przemek chce jeździć w Unii Leszno. Inne zdanie w tej kwestii miał jego ojciec i dlatego sprawy nabrały takiego obrotu.