Po raz pierwszy spod taśmy nowy nabytek Skorpionów rywalizował w Anglii. - Pierwszy raz spod taśmy jeździłem w czwartek w Anglii, gdzie jak wiadomo bronię barw Ipswich. Aura nie była dla nas zbyt łaskawa i dlatego te pierwsze jazdy miały miejsce w trudnych warunkach. Poradziłem sobie całkiem nieźle, chociaż w jednym z wyścigów zanotowałem upadek na drugiej pozycji. Najważniejsze, że powoli łapie właściwy rytm. Jestem bardzo zadowolony z tego, jak spisuje się mój sprzęt. Z dużym optymizmem spoglądam na zbliżające się rozgrywki, ale wszystko zweryfikują oczywiście pierwsze mecze - powiedział Robert Miśkowiak.
Wszyscy zawodnicy PSŻ-u byli bardzo zadowoleni z warunków, w jakich przyszło im trenować w piątek na Golęcinie. - Wiadomo, że w ostatnim czasie było nie najlepiej z pogodą i dlatego przygotowanie toru w takiej sytuacji nie jest wcale łatwym zadaniem. Cieszę się, że udało nam się w końcu wyjechać. Dzięki temu mogłem poszukać szybkich ścieżek na Golęcinie. Wrażenia są jak najbardziej pozytywne - tłumaczy.
Miśkowiak nie ukrywa, że do odpowiedniego przygotowania się do jazdy w ligowych warunkach brakuje jeszcze startów. - Ciężko powiedzieć, ile nam jeszcze brakuje, ale bez wątpienia potrzeba kilku spotkań. Najważniejsza jest teraz rywalizacja spod taśmy. W moim przypadku jest to dopiero drugi trening. Na pewno musimy nabrać jeszcze pewności siebie, a to jest możliwe tylko dzięki systematycznym startom - wyjaśnia zawodnik PSŻ-u Lechma Poznań.
Jeździec Skorpionów podkreśla, że w tym roku pogoda wyjątkowo długo nie była łaskawa dla zawodników i dlatego odpowiednie przygotowanie się do sezonu nie jest łatwym zadaniem. - Na pewno nie jest nam łatwo. Wszystko się mocno przeciągało. Treningi rozpoczęły się późno, a liga startuje lada moment. Czas goni i wszyscy trenujemy w pewnym sensie w pośpiechu, żeby złapać jak najlepszy kontakt z motocyklem. Z pewnością sytuacja nie jest dla nas wymarzona. Pewnie byłoby łatwiej, gdyby kalendarz był ułożony tak, że to prawdziwe ściganie zaczyna się nieco później. Trzeba jednak przyjąć to, co jest i sobie z tym poradzić - mówi Miśkowiak.
Były zawodnik Klubu Motorowego Ostrów z ulgą przyjął decyzję dotyczącą nowych tłumików. - Nie miałem nawet okazji na nich startować. Z relacji kolegów wiem jednak, że silniki bardzo mocno się grzały. To beznadziejna sytuacja, która prowadziła do szybszej eksploatacji poszczególnych części. Jak wiadomo, w takim przypadku wydatki bardzo szybko rosną. Bardzo dobrze się stało, że wróciliśmy do starych tłumików - dodał na zakończenie "Misiek".