Tomasz Lorek zaprasza na mecz Rye House Rockets - Birmingham Brummies

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

5 kwietnia dojdzie do pojedynku brytyjskiej Premier League, w której spotkają się Rye House Rockets i Birmingham Brummies. Spotkanie będzie transmitowane przez Polsat Sport. Na relację zaprasza Tomasz Lorek.

Graham Drury, promotor Birmingham Brummies, podrapał się w głowę. Piąta kawa w ciągu dnia już nie działa, a wieczorne wyjście do pubu na szklaneczkę irlandzkiego Guinnessa nie ekscytuje jak dawniej. Drury zastanawia się jak zestawić zespół, aby średnia 7 podstawowych żużlowców nie przekroczyła progu 42 i pół punktów. - Może nie powinienem rozstawać się z Tomaszem Piszczem? Był świetnym jeźdźcem w sezonie 2009 - zastanawia się Graham. To prawda. Lublinianin Tomasz Piszcz był najlepszym żużlowcem w Birmingham w ubiegłym roku. Na zakończenie sezonu Tomasz Piszcz legitymował się średnią wynoszącą 8,64. Nawet legenda Brummies - Jason Lyons - nie mógł mu dorównać. Piszcz i Lyons sięgnęli po mistrzostwo par Premier League. Drury podarł kartkę. Gdy prześpi się z tematem, może rozjaśni mu się w głowie.

Gdy wstał nowy dzień, a poranne tosty nie zdążyły jeszcze wystygnąć, zadzwonił telefon. Somerset na linii. - Myślałem, że mój numer wykręcił Jenson Button, który przecież pochodzi z terenu "rebeliantów". Mógłby wpaść na filiżankę kawy, tym bardziej, że Lewis Hamilton darzy sentymentem zespół Rye House Rockets, a najważniejsze w F1 jest pokonanie kolegi z teamu - rozmarzył się Drury. To prawda, mistrz świata F1 z 2008 roku śmigał na gokarcie w bliskim sąsiedztwie toru Rye House. Do dziś Lewis śledzi wydarzenia w brytyjskim speedwayu. Gdy Chris "Bomber" Harris wygrał w fenomenalnym stylu GP Wielkiej Brytanii w Cardiff w 2007 roku, Hamilton wyznał w wywiadzie dla stacji ITV, że chciałby dać tyle samo radości fanom wygrywając wyścig w Silverstone. Piękna sentencja.

Telefon od "rebeliantów" nie milknie. Jest opcja zakupu Steve’a Johnstona. Tego figlarza, psotnika, urodzonego w Kalgoorlie, na australijskim pustkowiu obfitującym w złoto. Drury pracował już z Johnstonem w połowie lat 90 - tych w klubie Long Eaton. - Myślałem, że Steve będzie jeździł w Somerset do czasu aż złoża złota w Australii zostaną wyczerpane. To szalony człowiek, gaduła, wszędzie go pełno. Duchowa lokomotywa zespołu. I regularnie punktuje. Bez wahania podpisałem z nim kontrakt, choć gdy Steve chwycił za długopis, odebrało mi mowę. Normalnie zapominam języka w buzi, gdy widzę moją żonę. Nie wierzyłem, że Johnno będzie ścigał się w Birmingham - przyznaje Drury.

Angaż Johnstona uruchomił australijską lawinę. Nie minęła pora lunchu, a w głowie promotora Birmingham urodził się pomysł zatrudnienia Aarona Summersa, chłopaka pochodzącego z Adelajdy. - Widziałem jak śmigał w Edynburgu. Wiem, że to piękne, romantyczne miasto, ale mimo wszystko to już Szkocja. Co człowiek przywykły do słońca może porabiać w Szkocji? U nas, w Birmingham przynajmniej opali się od żaru pobliskich kopalni - żartuje Graham.

Pokerową zagrywką może być zakontraktowanie Justine’a Sedgmena. 17 lutego "Sedgy" skończył 18 lat, ale to co wyczynia na motocyklu sprawia, że liście rosnące na drzewach wokół toru w Mildura zmieniają zabarwienie. - Justine jest niepokorny, ale żużel to sport dla chłopców kochających abstrakcyjne myślenie. Mój nowy wspólnik, Gary Patchett, widzi w nim wspaniały materiał na mistrza. Z kolei Johnno zapewnia, że musi jeździć w parze z Sedgmenem, bo inaczej młodzieniec z Mildury umieści swoją głowę w chmurach, a aż takich drabin nie mamy w Birmingham, aby go ściągnąć z niebios - rzuca Drury.

Jason Lyons, stary wyjadacz, któremu 15 czerwca stuknie "czterdziestka", też był kiedyś okrzyknięty materiałem na mistrza. Lyons, podobnie jak Sedgmen, urodził się w Mildura, australijskim miasteczku, które do pasa jest zanurzone w piasku, a od tułowia po stopy tonie w ogrodach kipiących zielenią. - Gdyby rzucił palenie, byłby stałym uczestnikiem Grand Prix. Niestety tytoń pogrzebał jego marzenia o medalach. Z drugiej strony, papieros podkreśla jego swobodne podejście do życia. Właściwy dystans do samego siebie sprawia, że młodzi zawodnicy znajdują z nim wspólny język. Lyons to pozytywna postać - zauważa Neil Street, dziadek trzykrotnego mistrza świata, Jasona Crumpa.

Jason Lyons nazywa swojego pryncypała, Grahama Drury, dość oryginalnym przezwiskiem "Siekiera". To sarkastyczne ujęcie, bo Drury jest zmienny jak angielska pogoda. Wyrąbie każde drzwi, jeśli ma taką ochotę. Wyrzuci z drużyny każdego zawodnika i uczyni to błyskawicznie jakby machał obuchem siekiery. - Lubię zmiany. Nie zawaham się przed radykalnym posunięciem, jeśli roszada przyniesie ożywczy wiatr dla drużyny. Dlatego mam w teamie jednego Amerykanina, Chrisa Kerra i sześciu Australijczyków. Kibice zarzucają mi, że nie jestem patriotą, bo nie zatrudniłem ani jednego Anglika. Według mnie zespół musi mieć koloryt i chemię. Gdybym mógł, zbudowałbym zespół w oparciu o żużlowców z Mongolii, ale kadry na stepach są nad wyraz skromne - żartuje Drury zatapiając palce w rybie z frytkami.

Pytanie czy koloryt wystarczy, aby pokonać na wyjeździe "rakiety" z Rye House. Len Silver, promotor Rye House wciąż pamięta czasy, gdy na żużlu jeździł Zenon Plech. Wtedy to był kolor... "Super Zenon" mieszkał w domu Silvera, 3 motocykle z silnikiem Weslake i środek transportu - Ford Cortina. Szalone wyścigi, ocieranie się o bandę, wygrana nad Larry Rossem w biegu, którego stawką było 100 funtów i karton szampana. Jazda samochodem z Londynu via Dover, prom, Gandawę, Venlo, Hannover, Berlin, skąd już tylko rzut kuflem do polskiej granicy. Romantycy speedwaya…

Len Silver wciąż jest tym samym maniakiem, który traktuje swoich chłopców jak ojciec dzieci. Zimą zabiera cały zespół Rye House na narty do francuskiego kurortu La Plagne. - Gdy za oknem wirują płatki śniegu, nie siedzę przy stole do Black Jacka w Las Vegas, choć przyznaję, że tegoroczny sezon będzie dla mnie jednym wielkim hazardem. Część drużyny to doświadczeni zawodnicy, ale mam też duet, który jest ogromną niewiadomą. Kurt Shields, kuzyn Adama Shieldsa - gwiazdy Lakeside Hammers i reprezentanta Unii Leszno. Zadbałem, aby Kurt dzielił warsztat ze starym lisem, Stefanem Ekbergiem, bo młody człowiek musi mieć fajnego "dozorcę", który nauczy go dbałości o sprzęt, a w wolnej chwili pogra z nim w karty. Mój drugi znak zapytania nazywa się Jordan Frampton. Lubi morze, ale nie czuje mojego dziwacznego toru, który ma zaledwie 262 metry. Kiedy zobaczyłem go przed 4 laty na torze w Mildenhall, wiedziałem, że to ciekawy zawodnik. Ma papiery na jazdę, więc postanowiłem, że sprawdzę go u siebie i nadepnę na odcisk. Lubię motywować młodzież, a szkoda mi, żeby skończył jako rybak w Poole - rzuca Len Silver.

Rye House Rockets to mistrzowie Premier League z 1980, 2005 i 2007 roku. Ostatnim świadectwem świetności jest rekord toru ustanowiony przez Tai Woffindena. 29 września 2007 roku Tai przejechał 4 okrążenia w czasie 55,6 sekund. Dziś Tai jest kapitanem mistrzów Anglii - Wolverhampton Wolves, uczestnikiem Grand Prix i jednym z największych talentów na świecie. Ze złotego składu ubyli też Tommy Allen, Steve Boxall, Stuart Robson i Adam Roynon. Len Silver traktuje speedway jak biznes, ale ma również poczucie spełniania misji. - U mnie nie liczy się sukces na krótką metę. Nie lubię częstych zmian. Jestem niezmiernie dumny, że Edward Kennett i Tai Woffinden należą dziś do elity angielskich żużlowców. Pamiętam, że Edward przyjechał do mnie w wieku 15 lat, przetarł się, rozwinął i dziś potrafi zrobić wszystko na motocyklu. Kocham walczaków, takich jak Tai i Adam Roynon, którzy nie bazują jedynie na refleksie pod taśmą, ale trzymają gaz do mety i szarpią. Poza tym, w górach, na corocznym szaleństwie we francuskich Alpach, chłopcy poznają się, rozmawiają, pomagają sobie. Wtedy widzę kto będzie przydatny w drużynie, kto nie szczędzi sił i serca dla zespołu - wyznaje wychowawca młodzieży Silver.

Podczas śmigania po ośnieżonych stokach, Len zauważył, że weteran, 38 - letni Szwed Stefan Ekberg nie ma już "kabla", czyli nie boi się. Stefan odniósł kontuzję w makabrycznym wypadku jaki wydarzył się jesienią 2008 roku na torze w King’s Lynn. - Gra trzy razy w tygodniu w hokeja na lodzie. To sport bardziej wyczerpujący niż speedway. W La Plagne zjeżdżał na nartach jak młody bóg, wylizał się z ran, nie boi się szybkości. Cieszy mnie to, bo wiem jak bardzo cierpiał po wypadku w King’s Lynn. Jego żona Jenny, która uprawia jeździectwo i kocha sport bardzo pomogła mu wrócić do speedwaya - mówi Len. Mając rutyniarza Ekberga, Silver sięgnął po 19 - letniego Linusa Sundstroema. Wie, że młody Skandynaw miałby kłopoty z adaptacją w nowym środowisku, gdyby nie miał rodaka obok siebie. Linus spędził całą zimę na dopieszczaniu warsztatu, pomaga mu ojciec, ma dobrych sponsorów i chęć do pracy. Zaangażowanie to klucz do serca Silvera.

Kyle Hughes zajmuje w nim specjalne miejsce. Po pierwsze pochodzi z Bath, miasta, w którym wciąż można podziwiać przepiękne rzymskie termy. Po drugie wygrywa wyścigi z zawodnikami, którzy mają lepszy sprzęt. Atakuje z każdej pozycji, imponuje kreatywnym szukaniem najszybszej ścieżki. - On jest w siódmym niebie, że może ścigać się w Premier League. Gdy debiutował w Sheffield, nie błyszczał, ale tylko dlatego, że rzucono go na zbyt głęboką wodę. Sheffield to spore wyzwanie dla młodego chłopca, który wtedy radził sobie w Conference League, ale nie wytrzymywał presji jeżdżąc w wyższej lidze. Na dużym torze Owlerton w Sheffield musisz dysponować szybkim motocyklem, a Kyle nie miał wtedy środków na dobre "szafy". Ważne, aby być dobrze wyszkolonym technicznie. U mnie rozwinie skrzydła, bo sumiennie przykłada się do pracy. I proszę nie straszyć go metryką. To nieistotne, że ma 21 lat - Len wlewa optymizm w duszę Hughesa.

Rye House to poezja speedwaya. Technika, myślenie na torze, rozsądne operowanie manetką gazu to podstawa poruszania się na obiekcie błogo położonym w hrabstwie Hertfordshire. Davey Watt, gwiazda Poole, pamięta czasy, gdy ścigał się dla Rye House. - Wspaniały tor, przemili ludzie, mały, zgrabny teatrzyk. Ludzie, którzy przychodzą na speedway do Lena Silvera uwielbiają prawdziwą sztukę, przyjazną atmosferę i potrafią docenić kunszt zawodników. Starty w Rye House wspominam z łezką w oku, nie tylko dlatego, że wówczas pracował dla mnie świetny polski mechanik, Krzysztof Stempel, na którego wszyscy mówią w parku maszyn "Szybki" - wspomina Wattie.

Szybki, bo dokładny i precyzyjny w pracy.

Już w środę, 7 kwietnia, szlagier Elite League: Poole Pirates - Peterborough Panthers, Polsat Sport, 20.30.

Trudno o lepszą uwerturę do wykwintnego dania niż żużel na torze w Rye House. Zapraszam gorąco w świąteczny poniedziałek, 5 kwietnia. Polsat Sport, godz. 20.25.

Powtórki:

Polsat Sport, 6 kwietnia, godz. 11.20

7 kwietnia, godz. 7.00

Polsat Sport Extra, 6 kwietnia, godz. 16.20.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)