Chcemy wygrać wszystko i wszędzie - rozmowa z Piotrem Paluchem, zawodnikiem Startu Gniezno

W niedzielne popołudnie żużlowcy Startu Gniezno odnieśli czwarte kolejne zwycięstwo i z kompletem punktów przewodzą II-ligowej tabeli. Sukcesów tych nie byłoby jednak, gdyby nie fantastyczna forma liderów zespołu: Dawida Cieślewicza, Mirosława Jabłońskiego i Piotra Palucha. Ten ostatni trafił do Gniezna ze Stali Gorzów, gdzie występował przez cały okres dotychczasowej kariery.

Mateusz Klejborowski: Niedzielne spotkanie ze Speedway Równe omal nie zakończyło się dla was porażką…

Piotr Paluch: Byliśmy zdecydowanym faworytem tego spotkania, ale po raz kolejny okazało się, że w sporcie różnie bywa. Niespodzianki są wliczone w nasz zawód. Goście mieli kilka asów w rękawie jak Mariusz Franków i Matej Kus, którzy sprawili nam sporo problemów.

Wszystko skończyło się jednak dla was pozytywnie i pozostaliście jedyną niepokonaną drużyną w II lidze.

- Całe szczęście. To był mały horror i dla nas i dla kibiców, który udało nam się rozstrzygnąć na swoją korzyść.

Czy czasem nie zlekceważyliście teoretycznie słabszego rywala?

- Mogę zapewnić, że nie. Do każdego spotkania przygotowujemy się tak samo i w każdym mamy na celu zdobyć komplet punktów. Tak samo było w niedzielę. Liczy się jednak końcowy wynik, choć nie ukrywam, że mecz z zespołem z Równego będzie dla nas przestrogą, że nikt nam łatwo punktów nie odda.

Losy meczu tak naprawdę zostały rozstrzygnięte dopiero w ostatnim biegu, w którym wspólnie z Dawidem Cieślewiczem rozstrzygnęliście podwójnie. Wcześniej przewaga Startu wynosiła zaledwie jeden punkt. Czy w takich sytuacjach tobie jako doświadczonemu zawodnikowi towarzyszy stres?

- Mimo, że w takich sytuacjach byłem wielokrotnie w Gorzowie, to mały stres na pewno był. Czułem jednak, że będzie dobrze. Razem z Dawidem wygraliśmy trzy ostatnie naszego biegi, dlatego mogliśmy być optymistami. To potwierdziło się na torze i dwa duże punkty zostały w Gnieźnie.

Początek sezonu jest w waszym wykonaniu wręcz wymarzony. Wygraliście wszystkie cztery mecze, w tym dwa na trudnych torach w Opolu i Łodzi.

- Szczerze mówiąc, to spodziewaliśmy się takiego obrotu sprawy. Mamy bardzo dobry zespół, który ma za zadanie awansować do I ligi. Musimy być jednak cały czas zmobilizowani. Pełna koncentracja i jazda do przodu po kolejne zwycięstwa.

Teraz przed wami dwumecz ze Speedway Miszkolc, który również ma w planach awans…

- Zarówno w Miszkolcu i u siebie powalczymy o komplet punktów. Inne wyniki nas nie interesują. Chcemy wygrać wszystko i wszędzie.

Myślicie już pomału o I lidze?

- Na to jest jeszcze za wcześnie. Do rozegrania pozostało nam jeszcze sporo meczów. Przed rundą finałową chcemy wyrobić sobie maksymalnie bezpieczną przewagę, dlatego nigdzie nie zamierzamy odpuszczać.

Jak z perspektywy tych kilkunastu tygodni oceniasz przenosiny z Gorzowa do Gniezna?

- Jestem bardzo zadowolony. W Gnieźnie odżyłem. Wygrywam biegi, pomagam drużynie wygrywać. To dla mnie bardzo ważne. Po prostu cieszę się, że tutaj jestem.

Dobrymi występami szybko zaskarbiłeś sobie sympatię gnieźnieńskich kibiców…

- Doping kibiców bardzo nam pomaga. Czujemy ich wsparcie, tym bardziej, że jeżdżą za nami także na wyjazdy. Wielkie dzięki!

Komentarze (0)