Kenneth Bjerre dla SportoweFakty.pl: Każdy wyścig po zwycięstwo!

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Kto spośród duńskich żużlowców rywalizujących w tym roku o tytuł IMŚ będzie numerem jeden? Utytułowany Nicki Pedersen? Powracający do poważnego ścigania Hans Andersen? A może właśnie ten trzeci, czyli Kenneth Bjerre? Fachowcy nie od dziś wróżą mu świetlaną przyszłość. Czy to będzie jego rok, tego nie wiemy. Wiemy jednak, że urodzony w Esbjergu żużlowiec poważnie podchodzi do najbliższych zawodów.

Duńczyka spotkaliśmy podczas ostatniej sesji treningowej wrocławskiego Betardu. Kilka wyjazdów na tor i przetestowane obie maszyny były jej pokłosiem. - Trenuję dla zapoznania się z wrocławskim torem, bo w perspektywie ważny mecz z Gorzowem, ale pamiętam też o zbliżającej się Grand Prix 24 kwietnia. Chciałbym tam dobrze wypaść - powiedział Kenneth Bjerre. Rok temu za dobrze nie było. Tylko 5 punktów i dopiero 12 miejsce. - Zdaję sobie z tego sprawę, ale mam powody, by sądzić, że stać mnie na o wiele lepszy rezultat w najbliższy weekend. Wiem, że moje możliwości są większe - zapewniał SportoweFakty.pl powracający do składu Betardu zawodnik.

Polscy kibice nie bardzo mieli jednak możliwość zweryfikowania tych słów. Najpierw fatalna pogoda pokrzyżowała sparingowe plany, potem tragiczna katastrofa i ponad tygodniowa narodowa żałoba. Bardzo niewielki "przebieg" mają w tym roku nawet czołowi zawodnicy świata. - Rzeczywiście to jest pewien problem. Ja akurat jeżdżę w Anglii i kilka imprez na tamtejszych torach udało mi się już odjechać. Fakt, że nie było tej jazdy zbyt wiele, ale na przykład odwołanie zawodów w Polsce należy w pełni zrozumieć. Z drugiej strony, kto obecnie spośród stawki GP miał wiele startów? Wszyscy mamy ten sam problem - przytomnie zauważa Duńczyk.

W lidze polskiej o formie żużlowca z ojczyzny Hamleta wiele dobrego, przynajmniej na razie, powiedzieć się nie da. Zawody w Toruniu były dla niego bardzo złe. Nie dla wyjazdowych 3 punktów Betard kontraktował zimą nadzieję duńskiego speedwaya. W Anglii jest zdecydowanie lepiej, ale poziom jednak niższy. Sam zawodnik jest jednak optymistycznie nastawiony do zbliżającej się próby. - Z moją formą u progu sezonu jest nieźle. Wydaje mi się, że te maszyny w tej chwili jadą. Startując w Anglii oraz w turniejach indywidualnych rywalizuję z tymi samymi zawodnikami z jakimi przyjdzie zmierzyć się w GP. Nie jadę tam po to, żeby tylko wystąpić - mówi Duńczyk. Jakie więc plany na Leszno? - Każdy pojedynczy wyścig po zwycięstwo. To mój plan - deklaruje odważnie Bjerre.

Jeszcze rok temu tor Stadionu Olimpijskiego z obiektem im. Alfreda Smoczka wspólnego miał tyle, że też uprawiało się na nim żużel. W tej chwili, po zmianie geometrii, są już pewne analogie. Być może ten pracowicie spędzony we Wrocławiu weekend pomoże ambitnemu Duńczykowi zrealizować swe marzenia.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)