Nawierzchnia zmieniała się z każdym biegiem - wypowiedzi po półfinale krajowych eliminacji do IMŚ w Opolu

Półfinał krajowych eliminacji do IMŚ zainaugurował sezon w Opolu. Zawody nie były emocjonującym widowiskiem, a o wyniku decydował start. Żużlowcy podkreślają, że nawierzchnia w trakcie zawodów zmieniała się. Stwarzało to problemy z dopasowaniem silników.

Ronnie Jamroży (RKM ROW Rybnik): Przywdziewałem plastron Kolejarza przed sześcioma laty. W Opolu zazwyczaj jeździłem dobrze, tym razem było inaczej. Mam problem z twardymi nawierzchniami, a dzisiaj tor przypominał beton. Były to dla mnie drugie zawody w tym roku. Forma jeszcze nie jest najwyższa, ale powinna wzrastać po kolejnych startach.

Michał Mitko (Kolejarz Opole): Krew mnie zalewa, gdy uświadamiam sobie, jak niewiele zabrakło do awansu. Pogubiłem się z ustawieniami, gdyż tor zmieniał się z każdym biegiem. Czuję, że jestem w dobrej formie, ale zagubiłem automatyzm. Jeszcze w pierwszym starcie wszystko było w porządku, ale później nie potrafiłem się odnaleźć. Spaliłem się psychicznie. Przestraszyłem się utytułowanych nazwisk i zjadła mnie trema. W czwartek odbędę trening. Mam nadzieję, że wszystko poukładam i w meczach ligowych pokażę się z dobrej strony.

Mateusz Szczepaniak (PSŻ Lechma Poznań): Miałem zarówno problemy sprzętowe, jak i zdrowotne, dlatego wycofałem się z zawodów. Kontynuowanie startów nie miało sensu. Tym bardziej, że turniej nie był moim priorytetem. Ważniejsze są starty w lidze. Do nich starannie się przygotowuję.

Robert Miśkowiak (PSŻ Lechma Poznań): Nie były to łatwe zawody. Nie potrafiłem dopasować się do nawierzchni, kombinowałem z ustawieniami i dopiero gdy zmieniłem motocykl, stałem się szybki na dystansie. Kluczem do sukcesu było wygrywanie startów. Kto po wyjściu spod taśmy był z przodu, ten pierwszy dojeżdżał do mety. Miałem z tym problemy; straty musiałem nadrabiać na trasie. Celem był awans i z trudnościami, ale go osiągnąłem. Mogę być zatem zadowolony.

Sebastian Ułamek (Tauron Azoty Tarnów): Opolski owal darzę szczególną sympatią. Lubię jego geometrię i ściganie na nim sprawia przyjemność. Trenowałem tu niedawno, ale dzisiaj nie miało to znaczenia. Podczas treningu nawierzchnia była przyczepna, tym razem przygotowano twardy tor. Musiałem inaczej ustawić silnik.

Maciej Janowski (Betard WTS Wrocław): Zainwestowałem poważnie w sprzęt i to przynosi skutek. Byłem bardzo szybki, co dokumentowałem dobrymi czasami. O tym, że wyrównałem rekord toru, dowiedziałem się po następnym starcie. Ta informacja mile mnie zaskoczyła. Cieszę się z awansu. Otwiera mi to szansę walki o Grand Prix. Mam nadzieję, że jeśli nie w tym sezonie, to za rok lub dwa znajdę się w żużlowej elicie.

Komentarze (0)