- Na pewno była duża szansa na odniesienie zwycięstwa. Podobnie było ostatnio w Grudziądzu. Myślę, że jest to jeszcze kwestia dogrania sprzętu. Dzisiaj potraciłem troszkę punktów. Kombinowałem z różnymi ustawieniami przełożeń - mówił po meczu Paweł Miesiąc, zawodnik Lokomotivu Daugavpils.
Polski zawodnik łotewskiej Lokomotywy wywalczył w całym meczu 9 punktów i 1 bonus. Dorobek punktowy Miesiąca mógł być jednak jeszcze większy, gdyby nie wykluczenie w ostatniej gonitwie. Wtedy to Miesiąc walczył o punkty z Danielem Nermarkiem. - W decydującym biegu pojechaliśmy twardo. Ja przy krawężniku, Daniel po zewnętrznej. Czy czuję się winny? Nie wiem, ja na górze na wieżyczce nie siedziałem. Kontaktu między nami nie było. Gdybym nie został wykluczony, z pewnością pogonił bym za kolejnym rywalem - ocenia Miesiąc.
Goście z Daugavpils mogli w Rybniku osiągnąć dobry wynik, ale w początkowej fazie zawodów zupełnie nie radzili sobie z torem przy ulicy Gliwickiej 72. - Na przestraszyliśy się toru tylko patrząc na niego. Sędzia poprosił jednak, żeby go poprawić i potem było już super - komentował rybnicki tor Roman Povaznhy, zawodnik Lokomotivu, który w przeszłości bronił barw rybnickiego zespołu. Odmienne zdanie miał na ten temat jednak Miesiąc. - Tor jest dla wszystkich jednakowy, także nie ma co patrzeć na tor. Trzeba po prostu jechać i robić swoje - komentował sprawę polski podopieczny Nikołaja Kokina.
Po meczu z toru zadowolony był również Grigorij Łaguta, ale dopiero wtedy, gdy ten zrobił się twardy. W końcówce tor zrobił się twardy, dlatego końcówka zawodów w moim wykonaniu była dużo lepsza. W pierwszej fazie zawodów miałem też problem z jednym z silników - przyznał lider teamu z Daugavpils.