Kiedy już 39-letni Jacek Rempała podpisywał kontrakt z Orłem Łódź, mówiono, że będzie on mocnym punktem drużyny. To w doświadczonym żużlowcu rodem z Tarnowa upatrywano lidera. Inauguracja sezonu w jego wykonaniu wzbudziła wiele wątpliwości. Nieudany start w towarzyskim turnieju w Łodzi, słaby występ w Memoriale Alfreda Smoczyka w Lesznie, zero punktów w półfinale Złotego Kasku w Rawiczu - tak wyglądał początek jego zmagań na żużlowych torach w tym roku. Sytuacja zmieniła się po półfinale krajowych eliminacji do IMŚ, który odbył się w Lublinie, gdzie zdobył pięć punktów. - Wiadomo jakie były opinie na temat mojej osoby po ostatnich występach. Ale po eliminacjach w Lublinie już wiedziałem, że będzie dobrze, znalazłem tam przyczynę problemów z motocyklami - przyznał Rempała. Zapytany o to, co zmienił w swoim sprzęcie nie chciał udzielić konkretnej odpowiedzi. - To już jest moja... może nie tajemnica, ale to już moja wewnętrzna sprawa. Kibice o tym nie muszą wiedzieć. Kibic przychodzi, płaci za bilet i żąda aby zawodnik wygrywał. Szczególnie moje nazwisko w drugiej lidze jednak obliguje abym wygrywał i ciągnął ten zespół. Nie mogę dawać takich plam jak dawałem wcześniej. Myślę, że pokazałem, że ja naprawdę umiem jeździć, mimo to, że jestem tu bodajże najstarszym zawodnikiem w drużynie.
Nie od dziś wiadomo, że swoją wiedzę Rempała przekazuje innym zawodnikom, przygotowując im także motocykle. Być może między innymi zbyt duża ilość obowiązków była przyczyną słabszego początku sezonu. - Może troszeczkę zlekceważyłem swoje przygotowanie sprzętowe. Wielu zawodnikom robię motocykle przez całą zimę i nie miałem nawet czasu żeby poświęcić go sobie. Jadąc na środowy trening byłem mocno zmobilizowany, chciałem się dopasować i wierzyłem, że jestem w stanie zrobić piętnaście punktów. Chciałbym w Pile pojechać bardzo dobrze, być mocnym punktem drużyny.
Wychowanek tarnowskiej Unii chciałby, aby trener Zdzisław Rutecki zdecydował się korzystać wyłącznie z zawodników krajowych. Jego zdaniem wpłynęłoby to pozytywnie na wyniki drużyny. - Najważniejsze abyśmy tworzyli drużynę i wygrywali mecz za meczem. Wówczas będzie atmosfera na trybunach, wśród działaczy i zawodników. Chciałbym abyśmy już do końca sezonu jechali w krajowym składzie, bo jednak jest mobilizacja. Spotykamy się na treningach, można porównać i dopasować motocykle. Obcokrajowcy nic nie gwarantują i pokazały to te mecze, gdzie obcokrajowcy czy w Grudziądzu czy w innych klubach nie jadą nawet tak jak krajowi zawodnicy. Rempała, jak sam przyznaje, jest optymistą. Wierzy w siłę swojego klubu, która pozwoli na wygrywanie spotkań. Wie jednak jak ważne jest wsparcie kibiców w chwilach, w których nie wszystko układa się po myśli żużlowca. - Chciałbym aby kibice naprawdę w nas wierzyli. Nawet zawodnikowi, któremu nie idzie, żeby go dopingowali i mobilizowali do mocniejszej pracy. Aczkolwiek każdy zawodnik chce wygrywać. My już jesteśmy naprawdę doświadczeni, mniej więcej wiemy co zrobić. Jak w jednym meczu ktoś pojedzie słabiej to naprawdę pracuje i na pewno będzie dążył do tego, aby w następnym meczu było dobrze.
Prawie 40-letni zawodnik doczekał się już swojego następcy. Pierwsze kroki na żużlowym owalu stawia jego syn. Krystian Rempała, który 1 kwietnia skończy dwanaście lat, idąc śladami taty odbył w Łodzi już dwa treningi. - Od połowy tamtego roku zaczął już jeździć na pięćsetce. Normalny motocykl przygotowany na mecze, wygrywałem na nim nawet w Tarnowie. Jest naprawdę bardzo dobrze przygotowany i on sobie na nim radzi. W środę miał drugi trening, w czwartek trzeci. Najważniejsze, że słucha mnie i trenera i stara się wykonać to, co się do niego mówi - opowiada z dumą Jacek Rempała. Krystian już od czwartego roku życia jeździł na motocyklach, zaczynając od tych najmniejszych. Na razie żużel jest dla niego tylko zabawą. - Już w wieku piętnastu lat można zdawać licencję. Myślę, że za dwa czy trzy lata będzie pełnowartościowym zawodnikiem. Na pewno przez okres tych trzech lat nabierze doświadczenia i troszeczkę zmężnieje - mówi ojciec przyszłego żużlowca. Przyznaje także, że wcale nie dziwi go taki wybór syna. - Można powiedzieć, że od dziecka jest cały czas przy mnie, w warsztacie i przy motocyklach. Najważniejsze, że w tej chwili ma zajęcie i ma się tym bawić.
Młodego Krystiana nikt nie musiał namawiać do spróbowania swoich sił na motocyklu. Wybrał żużel mimo tego, że ma predyspozycje także do innych sportów. - Bardzo dobrze jeździ na nartach czy na deskach. Nawet bardzo dobrze gra w tenisa, bo już ma bodajże osiem złotych medali w różnych turniejach. Jednak żużel wszystkie pozostałe dyscypliny przewyższa. Zobaczymy jak to wszystko będzie się układać. Ja jestem optymistą i myślę, że wszystko będzie okej. W tej chwili naprawdę to czuje, słucha i wszystko robi z rozsądkiem. Taka postawa cieszy nie tylko ojca młodego zawodnika i pozwala z optymizmem patrzeć w jego żużlową przyszłość. - Myślę, że nazwisko Rempała jeszcze bardzo długo będzie w żużlu - wyznał.