Kiedy przed miesiącem Marcin Sekula mówił na naszych łamach, że jego zespół jedzie do Lublina po zwycięstwo, większość kibiców przecierała oczy ze zdumienia, czytając tę informację. Tymczasem okazało się, że gdyby nie kontuzja odniesiona w tych zawodach przez tego żużlowca, to rawiczanie zapewne wygraliby w tych zawodach. - Dokładnie, zwycięstwo było w zasięgu ręki. Tak jak mówisz, przegraliśmy tylko czterema punktami. Niestety przez mój upadek nie byłem już w stanie kontynuować jazdy, a bardzo tego chciałem. Ucierpiał wówczas mój kręgosłup, miałem odbite płuco. Wynik pokazuje, że zwycięstwo było w zasięgu naszej ręki, niestety przegraliśmy. Uważam, że punkt bonusowy spokojnie w Rawiczu obronimy - przewiduje Sekula.
Przed kilkoma dniami Kolejarz w drugim swym tegorocznym wyjazdowym meczu zaprezentował się już znacznie gorzej. - W Ostrowie przegraliśmy bardzo wysoko, moja dyspozycja była słaba. Przepraszam za to kibiców. Jak już mówiłem, silnik mi stanął na wejściu, później trener nie dał mi już drugiej szansy. Dlatego przyjechałem w piątek do Rawicza na trening z czterema silnikami. Dwa chciałem sprawdzić, dwa mam już sprawdzone. Jako, że piątkowy trening przełożono na sobotę, to wypróbuję je w tym dniu. Myślę, że będziemy walczyć z Krosnem o bardzo dobry wynik i uważam, że do Opola też należy jechać z bojowym nastawieniem, nie należy składać broni i walczyć o wygraną - słusznie zauważa Sekula.
Dla Marcina niedzielny mecz będzie szczególny, gdyż wraca na stadion, na którym ścigał się regularnie przez dziesięć lat. - Można powiedzieć, że wracam na "stare śmieci", do publiczności, dla której jeździłem przez długi czas. Jedno jest pewne: na pewno wygra Kolejarz (śmiech - przyp.red.) Pytanie brzmi: Który? Zobaczymy, kto okaże się lepszy na torze - mówi Sekula.
Marcin Nowaczyk w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl przyznał, że w minionym tygodniu musiał nieco popracować nad motorami, gdyż odjechanie dwóch meczów dzień po dniu może być dla nich pewnym obciążeniem. Czy opinię tę podziela jego imiennik? - Zarówno ja, jak i moje motocykle, jesteśmy do takich obciążeń przyzwyczajeni. Dwa lata temu jeździłem w Danii, dla mnie więc zawody dzień po dniu jest to normalność. Zdarzały się takie sytuacje, że jeździłem nawet trzy dni pod rząd. To było z pewnością większe wyzwanie. Trzeba podołać wszystkiemu i różnym wyzwaniom stawiać czoła - wyjaśnia Sekula.
Marcin jeździć w parze będzie z Sebastianem Aldenem. Czy takie ustawienie mu odpowiada? - Myślę, że jest to optymalne ustawienie. Świetnie się rozumiem z Erikiem Anderssonem, ale niestety byłem w ostatnich meczach w słabszej dyspozycji. Jestem teraz dlatego w najsilniejszej parze z Aldenem. Myślę, że powinno to poskutkować. Zobaczymy po sobotnim meczu jak to będzie, ale przed jego rozpoczęciem jestem pełen optymizmu - z optymizmem przewiduje nowy zawodnik w talii trenera Henryka Jaska.
Ile punktów Kolejarz zdobędzie łącznie w ten weekend? - Jak najwięcej, maksimum - lakonicznie kończy Marcin Sekula.