Co Rosjanin ma do powiedzenia po tym meczu? - Bardzo cieszę się z tego zwycięstwa, podobnie z mojego wyniku. Doskonale rozumiem się z kolegami z drużyny, szczególnie z Polakami, z którymi mogę bez problemów się komunikować. Nie znam angielskiego i nie mogę podobnie komunikować się ze Szwedami, ale mimo tego, dogadujemy się. Atmosfera w drużynie jest naprawdę dobra i to zwycięstwo na pewno sprawi, że będzie jeszcze lepsza - przewiduje Wiktor Gołubowskij.
Jak spisuje się sprzęt popularnego "Witjoka"? - Ze sprzętu mogę być naprawdę zadowolony. Spisuje się tak, jakbym sobie tego życzył. Myślę, że podobnie będzie w niedzielnym meczu przed własną publicznością z zespołem z Krakowa - dodaje Gołubowskij.
Słabszy występ ten sympatyczny zawodnik zanotował w sobotnie popołudnie w spotkaniu z KSM-em Krosno. Co było tego przyczyną? - Tor był trochę inny niż się spodziewałem. Nie myślałem, że będzie tak twardo. Ale z drugiej strony wina leżała też po mojej stronie i mogłem na pewno w tych zawodach pojechać dużo lepiej - samokrytycznie stwierdza 25-latek rodem z Saławatu.
Jak przywdziewający od roku plastron z niedźwiadkiem żużlowiec radzi sobie w Polsce? Na kogo pomoc w największym stopniu może liczyć w Rawiczu? - Robert Miśkowiak i jego rodzina zrobili dla mnie tyle, że nie da się tego opisać słowami. Nawet nie wiem jak mogę im podziękować. Rodzina Miśkowiaków stała się dla mnie tak bliska, że jest dla mnie jak moja własna. Bardzo im za to dziękuję, to naprawdę wspaniali i bardzo mili ludzie - kończy Wiktor Gołubowskij.