Australijczyk w fazie zasadniczej turnieju zgromadził 10 punktów, a w półfinale przyjechał za plecami Kennetha Bjerre oraz Andreasa Jonssona, co pozwoliło mu na zakończenie zawodów z dorobkiem 11 oczek. - Wiem, że kibice mają wobec mnie ogromne oczekiwania, ale ja na razie po prostu czerpię radość z tego, że jestem w cyklu. W końcu od zawsze o tym marzyłem. Oczywiście jestem niezwykle szczęśliwy, kiedy zdobywam punkty i kiedy wszystko układa się po mojej myśli - powiedział Holder.
"Chrispy" przez ekspertów uważany jest za drugiego obok Emila Sajfutdinowa jeźdźca młodego pokolenia, który już wkrótce może włączyć się do walki o złoty medal Indywidualnych Mistrzostw Świata. - Nie sądzę, żebym był w stanie powtórzyć ubiegłoroczny wyczyn Emila, który w debiutanckim sezonie w IMŚ wygrał trzy turnieje GP i wywalczył brązowy krążek czempionatu, ale w każdych zawodach będę dawał z siebie wszystko. W tym sezonie chciałbym się znaleźć w jak największej ilości finałów, ponieważ jestem coś winien moim rodakom, którzy wstają o czwartej nad ranem, żeby móc oglądać mnie w telewizji - dodał Chris.
Chris Holder po dwóch odsłonach tegorocznej serii z 19 punktami na koncie zajmuje 6. lokatę w klasyfikacji przejściowej IMŚ. Pod wrażeniem postawy "Kangura" jest jego starszy kolega z reprezentacji Australii oraz były uczestnik cyklu Grand Prix - Leigh Adams. - Chris to wspaniały chłopak. Jego podejście do rywalizacji jest znakomite, ponieważ on cały czas jest zrelaksowany. Holder po prostu bawi się jazdą i ma nadzieję, że brak jakichkolwiek kalkulacji pozwoli mu osiągnąć dobry wynik - stwierdził zawodnik Unii Leszno.
Przypomnijmy, że kolejny turniej GP 2010 odbędzie się 22 maja w Pradze, gdzie w ubiegłym roku triumfował Emil Sajfutdinow.