- Podpisałem umowę tylko na rok, jednak jazda na żużlu wciąż sprawia mi ogromną przyjemność, więc nie myślę o pożegnaniu z torem. W ostatnich latach podczas przerw zimowych czułem wyraźną pustkę, ale kiedy sezon się rozpoczynał, to od razu stawałem się innym człowiekiem - powiedział Gustafsson.
W Szwecji "Henka" jest żywą legendą Indianerny Kumla, w której spędził ponad 20 sezonów. Przed ubiegłorocznymi rozgrywkami 39-latek zmuszony był jednak przenieść się do Rospiggarny Hallstavik. - Oczywiście byłem rozczarowany tym, że musiałem opuścić mój ukochany klub, ale menadżer miał wizję przebudowy składu, a ja nie mogłem zostać tam tylko ze względu na zasługi - dodał reprezentant Trzech Koron.
Gustafsson to trochę niespełniona nadzieja szwedzkiego speedwaya. "Henka" miał bowiem ogromny talent, ale ostatecznie nie udało mu się wywalczyć żadnego medalu Indywidualnych Mistrzostw Świata. - Lata 1990-1995 to był mój czas. Wtedy mogłem sięgnąć po złoty krążek IMŚ, ale jakoś nigdy nie dopisywało mi szczęście. W moim debiucie w finale światowym po trzech seriach startów miałem najwięcej punktów, ale później udało mi się uzbierać już tylko jedno oczko - kontynuował Henrik.
Na co w tej chwili stać 39-latka? - Chciałbym zdobywać 7-8 punktów w każdym meczu. Jazda w Elitserien to nie jest łatwy kawałek chleba, ale ja wciąż jestem w dobrej formie fizycznej oraz psychicznej i wiem, że stać mnie na takie wyniki - zakończył Szwed.
Henrik Gustafsson wystąpił w czterech tzw. jednodniowych finałach IMŚ (1990, 1992, 1993, 1994) oraz był stałym uczestnikiem cyklu Grand Prix w latach 1995-2000. "Henka" do tej pory reprezentował barwy klubów z ośmiu polskich miast: Torunia, Wrocławia, Zielonej Góry, Bydgoszczy, Gdańska, Warszawy, Rawicza i Łodzi.