- Bardzo dobrze zaczęliśmy to spotkanie - mówi AJ. - 10:2 po dwóch biegach to już jest naprawdę coś. Jednak z biegu na bieg wrocławski tor coraz bardziej się zmieniał. Na starcie porobiły się głębokie koleiny, tor był nieco piaszczysty i mieliśmy trudności ze startami - zaznacza. - Jednak trzeba przyznać, że potem nadrabialiśmy, bo na trasie byliśmy bardzo szybcy. Ciężko było się połapać z tym torem, a gdy nam się to udało, było już za późno.
Jonsson zdobył we Wrocławiu jedenaście punktów i bonus w sześciu biegach, a na torze pokazywał fantastyczną walkę (szczególnie biegi ósmy i dwunasty, kiedy Szwed stoczył kapitalną walkę z Maciejem Janowskim). - Nie jestem zadowolony z mojej postawy - wyjawia AJ. - Zdecydowanie powinienem pojechać lepiej. Niedzielny mecz był naszym pierwszym na tym torze, natomiast gospodarze mieli okazję już tutaj potrenować. Mieli pewną przewagę nad nami - analizuje stranieri bydgoskiej Polonii.
Przy okazji rozmowy o weekendowych występach trudno nie "zahaczyć" o temat sobotniej rundy Grand Prix w Goeteborgu. Jonsson na Ullevi zajął trzecie miejsce. - Z tego występu jestem już bardziej zadowolony. Trzecie miejsce jest wynikiem satysfakcjonującym - przyznał z uśmiechem na twarzy. - Bardzo dobrze czułem się na tamtym torze, dopóki nie spadł deszcz. Zdecydowanie jestem przeciwnikiem takich "deszczowych" zawodów - zakończył.