- Przegraliśmy dużą ilością punktów i to nas bardzo smuci. Na pewno nie spodziewaliśmy się, że aż tak wysoko polegniemy, ale co zrobić? Ciężko powiedzieć co było tego przyczyną. Nie pojechaliśmy jako zespół, przegraliśmy sromotnie. Trzeba się teraz z tym przespać, wyciągnąć wnioski i zobaczymy jak to będzie dalej. Za tydzień w niedzielę musimy wygrać u siebie z Falubazem. To jest podstawowa rzecz - powiedział dla portalu SportoweFakty.pl Robert Kościecha.
Zawodnik bydgoskiej Polonii nie zwala winy na złe przygotowanie owalu przy ulicy Wrocławskiej. - Nie zaskoczył nas tor. Był bardzo dobry. Jeździłem tutaj w tamtym roku jak tylko tę nawierzchnię zmienili. Teraz jest już to coś innego - przyznał.
Czy absencja kontuzjowanego podczas Grand Prix Czech w Pradze Emila Sajfutdinowa miała duży wpływ na słabą postawę bydgoszczan? - Na pewno tak. Nie mówię tutaj tylko o punktach, ale i o psychice. Kiedy lider łamie się i nie może przyjechać nam pomóc, to oczywiste jest, że morale opada. Nie ma tego zawodnika, który pociągnąłby to wszystko. Jonsson z Walaskiem próbowali, ale to było za mało na zespół z Zielonej Góry - stwierdził "Kostek".
Robert Kościecha zaznaczył, że swoim kolegom starał się pomóc były kapitan Falubazu, Grzegorz Walasek. - Próbował, ale dla niego też to była pewna nowość. On na tej nawierzchni startował raz, rok temu w finale z Unibaksem Toruń, i też za bardzo nie wiedział jak tu jechać. Zna geometrię bardzo dobrze i dlatego nieźle dzisiaj pojechał. Tak to już jednak jest i nic nie zrobimy - skomentował.
Za tydzień bydgoszczan czeka rewanż z Falubazem na własnym torze. Bez Sajfutdinowa o bonusa nie będzie łatwo. - Najpierw trzeba będzie powalczyć o zwycięstwo. Nie ma co ukrywać, bonus się od nas oddalił. Po takiej wysokiej porażce raczej nie mamy co o nim myśleć. Trzeba przede wszystkim wygrać mecz - zakończył Kościecha.