Andriej Karpov: Na pogodę przecież nikt nie ma wpływu

Tegoroczny sezon żużlowy w Polsce zamiast stać pod znakiem fantastycznych akcji, rywalizacji na torze i dramatycznych meczów, stoi pod znakiem deszczu. Taka sytuacja męczy nie tylko samych zawodników, ale i działaczy klubowych. Wszyscy bowiem na dzień dzisiejszy mają ogromne łamigłówki do rozwiązania, żeby odszukać takie wolne terminy na zaległe spotkania, żeby nikomu nic nie kolidowało ze spotkaniami w innych ligach.

W niedzielne popołudnie w Rybniku RKM ROW miał rywalizować z PSŻ Lechma Poznań. Miał, bowiem kolejny raz kibice na Śląsku zamiast zawodów żużlowych zobaczyli czarne chmury i lejący się z nieba deszcz. - Pogoda w ogóle nas nie rozpieszcza. Nie wiem jak to się dzieje, ale zawsze kiedy mamy jechać pada deszcz. Najgorsze jest to, że z tym nic nie da się zrobić, bo to przecież pogoda i nikt na nią nie ma wpływu - podsumował wydarzenia Andriej Karpov, ukraiński zawodnik Rekinów.

Stranieri rybnickiego klubu należy w tym sezonie do czołowych zawodników swojego zespołu, a w jeszcze lepszych wynikach przeszkadza mu jeszcze nieco uraz, którego doznał w pamiętnej konfrontacji z GTŻ Grudziądz. - Z dnia na dzień jest lepiej i lepiej. Cały czas dochodzę do formy, bo na początku było bardzo ciężko - przyznaje zawodnik. - Rehabilitacje jednak dają oczekiwane efekty. Na razie można chyba powiedzieć, że dla mnie mecze im później tym lepiej, bo po każdym dniu jest lepiej.

Karpov to kolejny zawodnik, który będzie miał nie lada problem w temacie logistycznym. Zawodnik startuje bowiem w kilku ligach i takie kolejne przekładanie meczy nie wpływa korzystnie na i tak napięty kalendarz zawodnika. - Cały team musi opanować tę sytuację. Wiadomo, że terminy uciekają i trzeba będzie znaleźć rozwiązanie. Ja mam jechać i robić dobry wynik, a cały team musi to wszystko ogarnąć - komentuje 23-letni zawodnik. - W innych ligach jest w porządku. Duńska liga, szwedzka liga, ukraińska liga - wszędzie jest w porządku i idzie jechać. W każdym innym kraju można jechać, tylko nie w Polsce... bo nie ma pogody.

Istnieje prawdopodobieństwo, że terminy meczów w różnych ligach będą ze sobą kolidować. Zawodnik liczy jednak, że do takiej sytuacji nie dojdzie. Nie chce bowiem wybierać gdyż jak sam mówi, wszystkie ligi traktuje równo. - Nie traktuję żadnej z lig priorytetowo. Dla mnie każda liga jest tak samo ważna i mam nadzieję, że żadne terminy nie nałożą się na siebie i nie będę musiał dokonywać tak trudnych wyborów - kończy Karpov, który w sezonie 2010 na pierwszoligowych torach legitymuje się średnią biegową wynoszącą 1,70.

Komentarze (0)