Stanisław Chomski: Chwilami zabrakło koncentracji

Trener gdańskich żużlowców po ostatnim meczu z GTŻ Grudziądz miał wreszcie nieco więcej powodów do zadowolenia z postawy swoich podopiecznych. Ekipa Lotosu Wybrzeża pewnie i wysoko pokonała lidera zaplecza ekstraklasy czym, przynajmniej częściowo, zrehabilitowała się po "laniu" jakie otrzymała w Daugavpils. Ze szkoleniowcem gdańszczan rozmawialiśmy tuż po niedzielnym meczu.

Trener Chomski był zadowolony z postawy swoich podopiecznych, ale podkreślił, iż ci nie do końca wysłuchali jego rad, dając się prowokować na starcie sędziemu Wojaczkowi, który słynie z długiego trzymania zawodników. - Wymagałem dzisiaj od zawodników koncentracji i determinacji, tego pierwszego nieco niestety zabrakło w niektórych biegach. Determinacji raczej nie zabrakło. Nie może być tak, że przekazuję zawodnikom, iż sędzia jest znany z tego, że trzyma na starcie, że nie będzie puszczał lotnych startów, a oni się dają sprowokować. Dawid Stachyra z Gafurowem, kiedy przyjechali na 1:5 dali się sprowokować, później Matej Kus. Takich sytuacji nie może być zwłaszcza, że byli uczuleni na to. Sędzia to też jest człowiek i zdarzyło mu się puścić lotny start, ale raczej karał tych, którzy kombinowali - mówił szkoleniowiec gdańszczan.

Bardzo dobrze podczas niedzielnego meczu wypadła szwedzka para Magnus Zetterstroem - Thomas Jonasson, która przywiozła dwa podwójne zwycięstwa biegowe. Nie wyszedł im jedynie pierwszy wyścig dnia, po którym kibice byli bardzo zaniepokojeni. - To jest taka pomyłka, wypadek przy pracy. Akurat tych dwóch zawodników dość mało jeździ na tym torze, choć Jonasson spędził na nim sporo czasu w piątek i sobotę. Jeden i drugi przekombinowali na starcie, ruszali się i zostali skarceni przez sędziego. Poza tym nie trafili z przełożeniami, dobrze, że wyciągnęli wnioski na następne biegi. Tak to jest czasami, można powiedzieć - u siebie nie trafiamy z przełożeniami a goście lepiej trafiają - my, jako gospodarze chcemy to zrobić perfekcyjnie i ta perfekcja czasem nie wychodzi i tak w tym przypadku było. Tak się zdarza nawet najlepszym - skwitował Chomski.

Trener wypowiedział się również w temacie Damiana Sperza, który podczas spotkania z GTŻ-em nie tylko okazał się skuteczniejszy od Mateja Kusa, ale również był bliski pobicia rekordu gdańskiego toru. - Sperz był pozostawiony sam sobie, nie ma na co dzień oparcia w starszym zawodniku. Rady moje bez porównania z zawodnikiem doświadczonym nic nie dają. Od trzech treningów mamy wsparcie od Pawła Hliba i Dawida Stachyry, którzy częściej tutaj przebywają . Paweł już tutaj na stałe praktycznie mieszka. Będziemy pracować aby Dawid i inni młodzi zawodnicy mieli w kimś oparcie. Sam sprzęt nie jedzie, kupiony sprzęt to jeszcze mało, trzeba inwestować w osprzęt, w drobiazgi, które są niezbędne. Pewne działania standardowe okazały się złe. Pokazaliśmy troszeczkę innych możliwości rozwiązań, łącznie z mechanikiem klubowym i zaczął przekonywać się. To, że jechał dziś troszeczkę nerwowo, a przecież wszystkie starty praktycznie wygrał, to wszystko w głowie siedzi. Ze sprzętem doszliśmy do ładu, teraz będziemy pracowali na treningach na tym aby nabrał pewności siebie. Już na piątkowym treningu sygnalizował tą waleczność. Nikt nie ma pewnego miejsca w składzie mimo, że mamy dość krótką ławkę zawodników konkurujących, bo Lampkowski jest kontuzjowany, Szymko wyraźnie przegrywał, też przez nieumiejętność dopasowania pewnych spraw sprzętowych i temu też trzeba poświęcić trochę czasu. W ferworze walki, kiedy ta karuzela żużlowa ruszyła to na takich treningach przedmeczowych nie ma zbyt wiele czasu.

Przed gdańszczanami mecz na własnym torze z RKM-em ROW Rybnik i rewanżowy pojedynek w Grudziądzu. Trener Chomski zapowiedział, iż zmian w składzie nie przewiduje.- Nie będzie zmian w składzie, ja stawiam na tych zawodników. Miał szansę Kroner, dostał szansę Jonasson, a na pozycji juniora jestem uwiązany. Choćbym chciał coś zmienić to nie mogę ale z drugiej strony widzę, że praca nie poszła na marne. Coś drgnęło w wykonaniu Damiana, pojedyncze biegi są już bardzo dobre. Dziś już kilka razy "skaleczył" przeciwnika. Budujemy skład, chcemy tym składem coś zawojować, ale potrzeba czasu. U siebie jesteśmy lepsi, pewniejsi, na wyjazdach jest różnie. Wszyscy byli zadowoleni po Gnieźnie a może to Gniezno było takie słabe u siebie wówczas? Wiemy mniej więcej jakie tory będą na nas robili ale problemem jest przygotowanie całego zespołu. Na przykład teraz czwórka zawodników startuje w eliminacjach do Grand Prix, Kus Gafurow, Jonasson i Zetterstroem. Dobrze, że mecz gramy u siebie, ale jak jedziemy akurat na wyjazd to trzeba by się gdzieś zebrać i pojechać na inny tor i coś próbować zmienić, bo tutaj już wszystko znamy, no może nie wszystko ale wiemy w którą stronę można iść, choć nie można popadać w hurraoptymizm.

Komentarze (0)