- Początek meczu nie był imponujący, rywal nie dał się zaskoczyć, ale końcówka była dobra. Troszkę jestem rozczarowany może ostatnim biegiem, ale przyczyną niepowodzenia była awaria sprzętu, gdzie Pawła Hliba wyciągnęło na łuku i straciliśmy 5:1. Trudno, taki to jest sport. Przyjechała do nas ostatnia drużyna w tabeli, ale należy pamiętać, że to ostatnie miejsce rybniczan w dużej mierze jest efektem zawirowań w terminarzu i tego, że większość spotkań odjechali na wyjazdach - powiedział Stanisław Chomski po meczu z RKM-em ROW Rybnik.
Prawdziwa próba czeka jednak gdańszczan dopiero w Grudziądzu, gdzie w najbliższy piątek Lotos Wybrzeże będzie próbował wywalczyć przynajmniej punkt bonusowy za dwumecz. Trener Chomski zapowiada, że jego podopieczni wystartują w zestawieniu znanym kibicom z ostatnich spotkań. - Chcę zachować powtarzalność, nie będziemy eksperymentować z zestawieniem par. Obecny układ mi odpowiada, aczkolwiek nie zarzekam się, że na pewno tych zmian nie będzie. Przed meczem w Grudziądzu nie mamy okazji do specjalnych przygotowań. Karuzela startów ruszyła w pełni i zawodnicy są w rozjazdach. Niestety, w Grudziądzu pojedziemy z marszu.
Gdański szkoleniowiec podkreśla, iż jego zawodnikom potrzebna jest stabilizacja i spokój. Dlatego też nie zamierza dokonywać zmian personalnych, nawet na pozycji juniora, na której poniżej oczekiwań spisuje się w tym roku Matej Kus. W kadrze gdańskiego zespołu oprócz polskich młodzieżowców pozostaje jeszcze Josh Auty, jednak trener Chomski nie zamierza w najbliższym czasie korzystać z usług Brytyjczyka. Na powołanie Auty’ego do składu nie zanosi się nawet w kontekście lipcowego spotkania z outsiderem ligi, zespołem Speedway Miszkolc. - Josh Auty? Bądźmy poważni. Ja mam powiedzieć tym chłopakom, którzy tak "tyrają", że mecz jest łatwy i dlatego szansę dostanie Josh Auty? Żużlowcy nie mają miesięcznych pensji jak koszykarze, czy piłkarze. Tam trener może powiedzieć - dobra, jest słabszy mecz, dajemy rezerwowych. W żużlu to się nie sprawdza. Jeśli zawodnik nie zarobi pieniędzy na torze, to nie ma jak inwestować. To są inne realia. Ja wiem, że kibice by tak chcieli, ja też bym tak chciał, ale to były czasy starego systemu. Teraz masz tyle, ile wyjeździsz na torze i odstawienie zawodnika od meczu oznacza dla niego spore konsekwencje - tłumaczy trener Chomski.
- My budujemy skład i nie możemy pozbawiać zawodników możliwości zarabiania pieniędzy. Jestem wrogiem takich kombinacji. Jeżeli ktoś ciężko pracuje to trzeba dać mu czas. Wracając do Auty’ego - fajnie, że punktuje w Anglii, ale na ligę polską trzeba być przygotowanym sprzętowo. Proszę zobaczyć na Simona Gustaffsona, który nie radzi sobie w Gorzowie. W meczu z Miszkolcem wolałbym już puścić naszego Marcela Szymko.
Spotkania na własnym torze przeciwko drużynie Speedway Miszkolc to prawdziwa zmora dla polskich zespołów startujących w pierwszej lidze. Trener Chomski postawę Węgrów nazywa zwyczajnym "olewactwem", ale zapowiada, że nie jest zwolennikiem poświęcenia tego meczu na eksperymenty kadrowe. - Niestety, mamy w lidze ten niewydarzony zespół z Miszkolca, który zwyczajnie olewa mecze wyjazdowe. To jest problem całej ligi i coś z tym trzeba zrobić, ale na pewno nie będę odstawiał chłopaków od składu. Proszę mi uwierzyć, że oni się identyfikują z tym zespołem, z miastem. Nie oszczędzają się i ja nie zamierzam odbierać im możliwości zarobku tylko dlatego, że przeciwnik jest za słaby - kończy gdański szkoleniowiec.