Marian Maślanka: My na pewno będziemy lepsi

Osiemnastoma punktami przegrały w niedzielnym pojedynku z mistrzem Polski częstochowskie "Lwy". Nie zdołały nawiązać walki z bardziej wyrównaną drużyną gospodarzy. Prezes Włókniarza - Marian Maślanka przyznał po meczu otwarcie, że liczył na więcej…

- Gdybym miał takich trzech Davidssonów to byśmy dzisiaj wygrali. Był jeden – ale cieszę się, że był, bo jeszcze niedawno mówiono, że to najgorszy zawodnik w ekstralidze. Jak widać jedzie i jest liderem naszej drużyny. Charakternie walczy także Rune Holta. Niestety coś dzisiaj się porobiło z Karlssonem. Rafał Szombierski miał na początku za mocne silniki, potem to pozmieniał i okazało się, że ma potencjał i może dobrze jechać. Zawody od początku prowadził Falubaz i wygrał, ale my robiliśmy co było w naszej mocy. Dostarczyliśmy emocji kibicom w drugiej części zawodów i myślę, że były one ciekawe - podsumował.

W drużynie gości zawiódł niestety Tai Woffinden, uczestnik cyklu Grand Prix. Junior klubu spod Jasnej Góry zdobył zaledwie da punkty. Jak skomentował to prezes? - Ja nikomu nie życzę tych przeżyć, które były udziałem Woffindena od stycznia tego roku. To jest katastrofa dla domu, rodziny, jego psychiki. On musi się odbudować. Krok po kroku to robimy. Dziś i tak pojechał lepiej niż w Toruniu, także już jest mały postęp. Ja bynajmniej to widzę. Nie naciskamy, robimy krok po kroku co tylko możemy. Ja myślę, daj Boże, żeby dojść do play-offów. Wtedy zobaczycie, co tak naprawdę potrafi Woffinden, przyjdzie na to czas tak jak i na Davidssona przyszedł. Po to jesteśmy w klubie, żeby takich zawodników wyciągać do góry - wytłumaczył Maślanka.

Czy jednak jest zadowolony z wyniku spotkania? - Szczerze mówiąc liczyłem na ponad 40 punktów. Ciut brakło. Peter Karlsson, który na tym torze powinien jechać, przygotował takie szafy, w których nie umiał się znaleźć. Było widać, że sobie nie radzi. Te motocykle były za mocne na ten tor. Mało punktów zdobył, ale wnioski wyciągamy i jedziemy dalej. Zawodnicy osłabiali motocykle zapłonem, żeby nadążyć za tym, co się dzieje na torze. Dlatego ten początek był dla nas taki straszny. Nie myślałem, że aż tak będzie. Spacerując po torze przed spotkaniem wydawał się on ciut inny, przyczepniejszy. Okazało się jednak, że nie - skomentował włodarz częstochowskiego klubu.

Czy 18 punktów przewagi zielonogórzan przed rewanżem gwarantuje punkt bonusowy? - Na ten moment tak. Porównując potencjały obu drużyn tak, ale my na pewno będziemy lepsi - zakończył z optymizmem w głosie Marian Maślanka.

Komentarze (0)