- Oczywiście nie mogę zaliczyć tych zawodów do udanych. Jestem bardzo rozczarowany, że przytrafił mi się ten wypadek. Mogę jedynie się pocieszać tym, że nie mam żadnych złamań, a tylko mocne stłuczenie. Czuję się tak jakby przejechał po mnie autobus. Myślę, że tydzień odpoczynku dobrze mi zrobi i w tym czasie w pełni wyzdrowieję - powiedział Chris Holder w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Australijczyk przyznał, że widział swój upadek na powtórkach. Dwukrotny wicemistrz świata juniorów był pod wrażeniem refleksu Grega Hancocka. - Niestety na drugim łuku utworzyła się niebezpieczna koleina. Wpadłem w nią i całkowicie straciłem kontrolę nad motocyklem. Nie byłem w stanie nic zrobić. Greg był bardzo blisko mnie. Muszę przyznać, że ma niezły refleks. Starał się mnie minąć, ale nie udało mu się to całkowicie i uderzył w moje lewe ramię. Widziałem całe to zdarzenie na powtórkach i dziękuję Bogu, że nie przejechał po mojej głowie czy plecach. Jestem wielkim szczęściarzem!
Holder mimo nie najlepszego początku zawodów, zdołał szybko zmienić ustawienia w swoim motocyklu, co przyniosło efekt w kolejnych biegach. - Przed tym wypadkiem jeździło mi się naprawdę dobrze. Być może początek nie był udany, ale później znalazłem odpowiednie ustawienia i przyniosło to efekty. Naprawdę żałuję, że nie mogłem dokończyć zawodów. Mimo wszystko nie poddam się. Taki jest ten sport i mam nadzieję, że w Cardiff pójdzie mi lepiej - zakończył.