Mirosław Jabłoński: Będę dalej walczył, na przekór wszystkim, którzy mnie skreślili
Mirosław Jabłoński długo musiał czekać na pierwszy występ w lidze przed własną publicznością. Stało się to dopiero w meczu z GTŻ Grudziądz, który gospodarze wygrali 46:44. Jednym z autorów sukcesu... był właśnie młodszy z braci Jabłońskich.
Mateusz Klejborowski
Spotkanie z GTŻ Grudziądz, dla Mirosława Jabłońskiego było dopiero drugim w tym sezonie. Debiutował ponad miesiąc temu w Poznaniu, gdzie spisał się słabo, zdobywając zaledwie jeden punkt. Natomiast w Gnieźnie - w tym sezonie - jeszcze nie startował. Zwyżkująca forma, zarówno w Allsvenskan League, jak i na treningach, sprawiła, że przed młodszym z braci Jabłońskim pojawiła się szansa na debiut właśnie w starciu z podopiecznymi Roberta Kempińskiego. Zastanawiano się jednak czy to on czy może Adrian Gomólski powinien zająć miejsce awizowanego - Marcina Wawrzyniaka (nr 10). Ostatecznie zwyciężyła opcja najbardziej nieprawdopodobna - wystąpili obaj. Natomiast "wolne" otrzymał Słoweniec - Matej Ferjan (nr 12).
Ryzyko się opłaciło, bowiem obaj wychowankowie Startu nie zawiedli. Więcej oklasków zbierał jednak Jabłoński, który w parze z Peterem Ljungiem trzy pierwsze wyścigi wygrał w maksymalnym stosunku - 5:1. W kolejnych dwóch startach był drugi i ostatni. - W czternastym biegu coś zaczęło szwankować mi ze sprzętem, dlatego nie udało się powalczyć o lepszy wynik - mówił po zawodach.
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>