Zeszłotygodniowe zawody w Toruniu reprezentant Stanów Zjednoczonych ukończył na dwunastej pozycji, inkasując tylko 6 oczek. - Być może zbyt ciężko pracujemy nad pewnymi kwestiami. Wydaje mi się jednak, że powrót na właściwe tory to jedynie kwestia czasu. W Toruniu nie poszło mi zbyt dobrze - zdobyłem kilka punktów, ale przekonałem się także o tym, że ten sezon jest jednym z tych, w których zawsze znajdzie się coś, co stanie na drodze do sukcesu - powiedział Hancock.
Zawodnik Falubazu Zielona Góra stara się za wszelką cenę powrócić do formy, do której przyzwyczaił fanów speedwaya na całym świecie. - Moje wyjścia spod taśmy są całkiem niezłe, ale problemy zaczynają się już chwilę później. Dokładnie oglądamy powtórki moich wyścigów i próbujemy wyłapać, czy to ja popełniam jakieś błędy, czy może to wina motocykli. Staramy się wszystko dokładnie analizować i wyciągać odpowiednie wnioski, ale jak widać nie jest to takie proste - dodał 40-latek.
Greg Hancock w sezonie 2010 wystąpił jak na razie w jednym finale turnieju Grand Prix, a było to 8 maja w Goeteborgu, gdzie zajął czwarte miejsce. W pozostałych rundach tegorocznej serii Amerykanin za każdym razem kończył rywalizację poza pierwszą ósemką.
W klasyfikacji przejściowej IMŚ z 78 punktami na koncie prowadzi Tomasz Gollob. "Herbie" traci do Polaka już 44 oczka.