Jan Krzystyniak: Przygotowujemy regulaminowy tor

Włókniarz Częstochowa w niedzielę nie sprostał faworyzowanej Unii Leszno i poległ na własnym terenie 55:35. Wśród Włókniarza zdecydowanie najlepszym zawodnikiem był Rune Holta, zaś w Unii brylował Leigh Adams. Po spotkaniu trener Włókniarza, Jan Krzystyniak między innymi ocenił szanse swojej drużyny na utrzymanie w Speedway Ekstralidze.

Włókniarz Częstochowa do tej pory wygrał trzy spotkania i ma na koncie 6 oczek. Częstochowianie szukają punktów przede wszystkim na własnym torze. Jednak atut własnej nawierzchni na niewiele się zdaje z takimi zespołami, jak Unibax Toruń, Caelum Stal Gorzów czy Unia Leszno. To właśnie z lesznianami biało-zieloni przegrali w niedzielę 55:35. Porażka ta co prawda była wkalkulowana, jednak jej rozmiary są spore. Pozytywnie na całą sprawę patrzy z kolei trener częstochowian, Jan Krzystyniak, który wierzy w utrzymanie swojej drużyny. - Włókniarz to zespół, który może utrzymać się w najwyższej klasie rozgrywkowej. Oby przebłyski moich zawodników były w najważniejszym momencie, myślę tu o meczu z zielonogórskim Falubazem. I w meczu w Tarnowie, jeśli nie zwycięstwo, to chcemy obronić chociaż jeden punkt za lepszy bilans w dwumeczu. To jedno oczko może zaważyć, czy to my, czy Unia lub Polonia zajmie szóste miejsce w lidze, dające upragnione utrzymanie. Moja drużyna ciągle jedzie bardzo nierówno. Z kogo można być zadowolonym? Rune Holta tradycyjnie jedzie dobrze, poza tym pierwszym biegiem, w którym nie opanował motocykla i skończyło to się jak wszyscy widzieli. Oprócz Holty dobrze jedzie Rafał Szombierski. On z kolei z meczu na mecz występuje coraz lepiej. Mam nadzieję, że na koniec sezonu forma Petera Karlssona będzie taka, jak na jego początku, bo zdawało się, że to właśnie Szwed pociągnie drużynę a od kilku spotkań widzimy… On sam nie wie, szuka dosłownie wszędzie, w sobie, w sprzęcie. Na plus pojechał Lewis Bridger, zaskoczył mnie takim występem, jednak po raz kolejny zawiódł Tai Woffinden. Ze strony tego zawodnika słyszę ciągłe pretensje, że tor mu nie pasuje, dosłownie nic mu nie pasuje, są pretensje, że nie robimy takiego toru, jak z Unią Tarnów. My nie mamy wpływu na pogodę, która wtedy ukształtowała tor. Na dodatek myślałem, że więcej punktów zrobi Sławek Drabik, aniżeli zrobił.

Włókniarz 11 lipca rozegra mecz w Tarnowie z miejscowym Tauronem Azotami. Będzie to spotkanie o życie dla częstochowian, którzy wygrali pierwsze spotkanie różnicą dziesięciu punktów. Jak do tego meczu podejdą podopieczni Krzystyniaka? - Będę zawodników namawiał, żeby nie panikowali ani ze sobą, ani ze sprzętem. Wszystkie drużyny, jakie w tym sezonie jeździły w Tarnowie robiły rewolucje z motocyklami i to się bardzo źle kończyło. Chcę przed tym przestrzec swoich żużlowców. Pojedziemy tam chociaż po jeden punkt - powiedział trener Lwów.

Częstochowianie w obecnym sezonie na własnym torze najczęściej przygotowują nawierzchnię twardą. Wyjątkiem były spotkania z Polonią Bydgoszcz oraz Tauronem Azotami Tarnów. Pojedynek z tarnowianami odbywał się jednak w deszczu i to bardziej pogoda przygotowała tor, niż toromistrz. SportoweFakty.pl spytały trenera, dlaczego w Częstochowie nie zdecyduje się na przygotowanie nieco przyczepniejszej nawierzchni, spotykanej często w latach ubiegłych. - Ja jestem zaskoczony pana pytaniem. W Częstochowie przygotowujemy regulaminowy tor. Zawsze mówiło się, że w Tarnowie jest corrida, my zdajemy się na sędziego. To tak naprawdę on ustala co robimy z torem. Nawierzchnię oddajemy na 2 godziny przed meczem w ręce sędziego. Pan wybaczy, ale w taką pogodę (w niedzielę w Częstochowie było ponad 20 stopni w cieniu - dop.) nie da się utrzymać przyczepnej nawierzchni do piętnastego biegu. Jest to niemożliwe. I niemożliwe jest w każdym miejscu, by tor w 15. biegu był taki jak w biegu 1. w taką pogodę - stanowczo odpowiedział szkoleniowiec biało-zielonych.

Komentarze (0)