Jurica Pavlic: Muszę ustabilizować swoją formę

Unia Leszno nie zwalnia tempa. Podopieczni Romana Jankowskiego w niedzielę na torze w Częstochowie odnieśli kolejną wygraną i dopisali do swego dorobku trzy punkty. Lesznianie kontynuują swój koncert i na razie nie zanosi się na to, aby ktoś mógł ich powstrzymać. - Na razie wszystko idzie bardzo dobrze, ale najważniejsze są play-offy - studzi Jurica Pavlićc

Niedzielny mecz w Częstochowie miał tylko jednego faworyta. Włókniarzowi szarganemu dodatkowo problemami zdrowotnymi wróżono wysoką porażkę i przedmeczowe dywagacje znalazły odzwierciedlenie w rzeczywistości. Podopiecznym Jana Krzystyniaka wyraźnie zabrakło argumentów, by przeciwstawić się liderowi Ekstraligi, choć trzeba przyznać, że częstochowianie dzielnie walczyli o honor. - Przyjechaliśmy tu żeby wygrać. Każdy był skoncentrowany na 110 procent i wszystko poszło po naszej myśli - mówił Jurica Pavlic. Chorwat w czwartym wyścigu o mały o włos, a nie uczestniczyłby w groźnie wyglądającym karambolu, którego sprawcą był Rune Holta. Chorwat w odpowiednim momencie położył się jednak na torze, dzięki czemu uniknął groźniejszego wypadku. - To jest żużel. Rune Holta był bardzo szybki w tym meczu jednak w pierwszym biegu coś mu nie wyszło i pojechał prosto. Na całe szczęście położyłem się wcześniej i wszystko jest w porządku. Jakbym jeszcze trochę pojechał, to zakończyłoby się to gorzej. Trzeba w żużlu zwracać uwagę na wszystko i jechać z głową - przestrzegał 21-letni zawodnik.

Tegoroczne rozgrywki Ekstraligi toczą się, jak na razie pod dyktando ekipy z Leszna. "Byki" po inauguracyjnej porażce w Gorzowie spisują się wyśmienicie i śrubują pokaźny rekord spotkań bez porażki. Licznik jak dotąd zatrzymał się na dziewięciu meczach, a z taką dyspozycją, jaką obecnie prezentują podopieczni Romana Jankowskiego można zaryzykować stwierdzenie, że lesznianie na tym nie poprzestaną. - Na razie wszystko idzie bardzo dobrze, ale najważniejsze są play-offy i tam będzie trzeba pokazać, co znaczymy i kim jesteśmy. Mam nadzieję, że tak będzie - studzi nieco Pavlic.

Chorwacki młodzieżowiec podobnie, jak cały leszczyński zespół w tym sezonie spisuje się o niebo lepiej, niż w zeszłorocznych rozgrywkach, które zakończyły się prawdziwym rozczarowaniem dla Unii. Chorwat podkreśla jednak, że wciąż jego bolączką jest nierówna dyspozycja. - Wszystko trochę się zmieniło i jest lepiej, ale jeszcze nie jestem do końca zadowolony. Jeden mecz jest dla mnie lepszy, drugi gorszy i muszę ustabilizować formę i po prostu jechać lepiej - dodaje.

28 sierpnia karuzela Grand Prix po raz pierwszy w historii zawita do chorwackiego Gorican, z którego wywodzi się Jurica Pavlic. Obiekt w Gorican zaprojektował ojciec Juricy, a sam 21-latek swoje pierwsze żużlowe kroki stawiał właśnie na tym torze dzięki czemu w starciu z tuzami światowego żużla Pavlic może mieć wiele do powiedzenia. - Dziką kartę na pewno dostanę na te zawody. Tak zadecydowali w Chorwacji. Bardzo się z tego cieszę i mogę zapewnić, że pokaże wszystko, co potrafię. To mój domowy tor i mam nadzieję, że wszystko dobrze się dla mnie zakończy - kończy Jurica Pavlic.

Komentarze (0)