Leon Madsen: To szaleństwo!

Leon Madsen wedle przedsezonowych założeń miał w składzie Betardu WTS Wrocław pełnić rolę tylko zawodnika drugiej linii, a na Dolnym Śląsku został głównie ze względu na ostatni występ zeszłego sezonu. Jednak w tym roku spisuje się wręcz fenomenalnie.

Któż by się spodziewał, że właśnie Leon Madsen niemal z miejsca stanie się jednym z liderów Betardu WTS Wrocław? Przypomnijmy przebieg jego "polskiej" kariery. W naszym kraju Duńczyk pojawił się w 2006 roku, kiedy to startował w barwach GTŻ Grudziądz. 18-letni Madsen wystąpił zaledwie w dwóch spotkaniach, a w pięciu biegach wywalczył sześć punktów. W Grudziądzu zatem długo miejsca nie zagrzał.

Do Polski wrócił dwa lata później. Jednak jego początki w ówczesnym Atlasie Wrocław były szalenie trudne. W jednym z meczów, w Zielonej Górze, Madsen był bardziej skupiony na walce ze swoim motocyklem, aniżeli z rywalami. W całym sezonie odjechał 2 mecze, 5 biegów, a w nich wywalczył "aż" punkt i bonus. Jednak trener Atlasu, Marek Cieślak wciąż widział w nim materiał na dobrego zawodnika. Duńczyk dostawał więcej szans w zeszłym sezonie, ale i wtedy jego wyniki nie były oszałamiające. Co prawda na wyjazdach szło mu już nieco lepiej (6+1 w 5 biegach w Toruniu czy 7 w 5 biegach w Zielonej Górze), ale na własnym stadionie wciąż nie zachwycał.

Przełomowy był dwumecz o utrzymanie z Lotosem Wybrzeżem Gdańsk. Duńczyk w dwóch spotkaniach zdobył 23 punkty i 4 bonusy, niejako zapewniając sobie miejsce we Wrocławiu na kolejny rok. Problem jednak w tym, że na Madsena spadł nieco większy ciężar. Skończył wiek juniora, a w Betardzie miał już startować jako senior. Duńczyk jeździ w tym roku bez kompleksów, jak stary "wyjadacz", a oprócz bardzo dobrych wyników we Wrocławiu, świetnie radzi sobie na arenie międzynarodowej. Ma za sobą debiut w Grand Prix, a w minioną sobotę awansował do finału eliminacji do GP 2011. Skąd ta forma?

- Oczywiście, solidnie przepracowana zima, dobrze przygotowany sprzęt, ponadto startuję w dobrym klubie... - zaczyna dyplomatycznie Leon, sprawiając wrażenie, że jego nagły skok formy (Duńczyk znajduje się w pierwszej dziesiątce najlepszych obcokrajowców w ekstralidze) jest czymś najzwyczajniejszym w świecie. Jednak po chwili wahania dodaje: - To istne szaleństwo. Po prostu w tym roku wychodzi mi wszystko. Jestem z tego bardzo zadowolony i chciałbym żeby to trwało jak najdłużej.

Finał eliminacji do GP 2011 odbędzie się w sierpniu w Vojens. Czy zawodnik specjalnie przygotowuje się do tych zawodów? - Będzie co ma być. Nie chcę się specjalnie "spinać". Zdaję sobie sprawę z rangi tych zawodów, ale tym martwił się będę w sierpniu. Na razie chcę dobrze punktować dla Wrocławia - mówi Madsen. W przypadku ewentualnego awansu do Grand Prix, Madsen sprawi ogromny ból głowy swojemu polskiemu klubowi. Byłby on bowiem trzecim zawodnikiem z cyklu Grand Prix i, podobnie jak na przełomie lat 2006 i 2007, szefostwo WTS musiałoby z kogoś zrezygnować. Czy i tym razem we Wrocławiu będą zmuszeni do dokonania takiego wyboru?

Komentarze (0)