Skorpiony przed meczem z Żurawiami: Na pewno jedziemy po dwa punkty!

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W niedzielne popołudnie PSŻ Lechma Poznań podejmować będzie na własnym torze faworyta rozgrywek pierwszoligowych Marmę Hadykówkę Rzeszów. Skorpiony liczą jednak, że rywal zostanie pokonany, a dwa punkty dopisane w ligowej tabeli na konto PSŻ Lechma. Optymizmu nie brakuje trenerowi Mirosławowi Kowalikowi oraz liderowi Robertowi Miśkowiakowi.

Wątpliwości co do tego, o co w niedzielę pojadą Skorpiony, nie ma żadnych Robert Miśkowiak, który w sobotę na torze w Rybniku zapewnił swojej drużynie punkt bonusowy. Popularny Misiek ma nadzieję, że w niedzielę jego team wywalczy dwa punkty.

- Na pewno jedziemy po dwa punkty. Jesteśmy gospodarzem tego meczu i jedziemy na swoim torze, który znamy przecież bardzo dobrze. Dlaczego zatem nie mamy zwyciężyć? - zastanawia się Miśkowiak. - Wiadomo, że drużyna rzeszowska jest głównym kandydatem do awansu do ekstraligi, na pewno przyjadą w pełni zmotywowani i z chęcią odniesienia zwycięstwa. Mam nadzieję, że uda nam się popsuć ich plany.

Jeżeli Miśkowiak utrzyma dyspozycję z trzech ostatnich biegów w Rybniku, z pewnością będzie w stanie poprowadzić PSŻ Lechma do wygranej nad Marmą Hadykówką Rzeszów. Poznaniacy pojadą dodatkowo mocno zmotywowani, gdyż w ostatnim meczu przed własną publicznością ulegli niespodziewanie rywalom z Daugavpils. Po tym meczu z funkcji trenera zwolniono Zbigniewa Jądera, którego zastąpił Mirosław Kowalik. Nowy trener Skorpionów również liczy na wygraną.

- Na pewno będzie to zdecydowanie trudniejsze spotkanie od sobotniego w Rybniku. Co prawda jedziemy na swoim torze, ale rywal chyba silniejszy - mówi Kowalik. To właśnie on wprowadził poznański team do grona pierwszoligowców. Czy uda się sprawić w niedzielę miłą niespodziankę i objechać faworyta? - Mam nadzieję, że uda nam się wykorzystać atut własnego toru i ten fakt będzie przemawiał na naszą korzyść. Jestem święcie przekonany, że stać nas w tym meczu na zwycięstwo i że nie musimy się absolutnie nikogo bać - mówi Kowalik.

W sobotę kibice zadrżeli, gdy w 13 biegu meczu w Rybniku na tor upadł Adam Skórnicki, którego prześladuje ostatnimi czasu pech. - Adam jest poobijany. Narzeka na ból palca. Jest na szczęście cały i nie ma nic połamanego. Zresztą po upadku jechał jeszcze w jednym biegu i przywiózł dwa bardzo ważne punkty. Mam nadzieję, że w niedzielę nie będzie odczuwał jakichś wielkich dolegliwości i po prostu zrobi to, co do niego należy - kończy trener Skorpionów.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)