- Chciałbym zacząć od meczu we Wrocławiu, bo po nim pojawiło się wiele dziwnych informacji o rzekomych problemach finansowych w klubie, niesnaskach, przepychankach i wojenkach. Czasami puszczą nerwy i nie uda się wszystkiego utrzymać na wodzy, ale tak to w sporcie bywa, że jeśli nie ma wyniku to są nerwowe ruchy. My, zawodnicy, łącznie z działaczami tworzymy monolit, drużynę. Tu chciałbym też odciąć się od głupich sugestii, że są problemy finansowe w klubie i klub nam nie płaci. Wszyscy jesteśmy na bieżąco opłacani, z malutkimi poślizgami, ale to jest normalne, że są mecze na wyjeździe i u siebie. Nikt z nas nie ma zaległości. Prezesa w Falubazie lepszego nie było i wydaje mi się, że długo nie będzie. My, jako drużyna stoimy za swoim prezesem i działaczami. Dajcie nam spokojnie skończyć sezon - powiedział Piotr Protasiewicz.
- Sam byłem w szoku, gdy dowiedziałem się, że zawodnik, który zdobywa 14 punktów (a mówię w tym przypadku o sobie) jest przez niektórych oceniany w mediach, jako źródło porażki. Dziwne się tutaj sytuacje dzieją. Ciężki był ten cały tydzień, jednak zmobilizowaliśmy się. W tym upale naszym najwierniejszym i najlepszym w Polsce kibicom daliśmy chyba troszeczkę satysfakcji i zadowolenia. Bardzo im dziękujemy, że przyszli w ten upał nas dopingować. My sobie wyjaśniliśmy parę kwestii, jesteśmy drużyną, jedziemy dla kibiców, sponsorów, działaczy i dziennikarzy. Chcielibyśmy, żebyście byli z nami na dobre i na złe. Nie zawsze to wszystko wychodzi, taki jest ten sezon. Wicemistrz Polski poległ wyraźnie i też nie jedzie tak, jakby chciał - kontynuował "PePe".
- Mam nadzieje, że uda nam się awansować do play-offów. Oczywiście daleki jestem od tego by mówić, czy lepiej niż na pierwszą drużynę trafić na drugą czy trzecią i później jakoś to pójdzie. Guzik prawda, różnie może być. Na kogo by się nie trafiło, to są play-offy, najlepsze drużyny i trzeba się mobilizować na każdy mecz z osobna. Wszystko się wyrównało, my na początku sezonu mieliśmy trudniej, ale już nie ma tematu trybun, ogrodzeń, koparek, dźwigów i innych dziwnych rzeczy. Mamy teraz dwa mecze wyjazdowe, bardzo ważne, nad tym się trzeba skupić, a jakiekolwiek sugestie w mediach nam nie pomagają - dodał wychowanek zielonogórskiego klubu.
- Chciałbym uciąć raz na zawsze, że nie ma między nami kłótni, jesteśmy drużyną. Oczywiście, zdarzyły się jakieś sytuacje, też się przyznam, że popełniłem błąd, dwa, czy może trochę więcej. We Wrocławiu w jednym biegu nie poczekałem i sobie to wyjaśniliśmy. Wszystko to inaczej wygląda na torze niż w telewizji. Dzisiaj startujemy z pozycji lepszej drużyny, mamy trzy punkty, które były nam bardzo potrzebne. Jedziemy walczyć dalej. Już w piątek mamy kolejny ważny mecz, mam nadzieję, że dźwigniemy się z tego impasu i będzie tylko lepiej - zakończył kapitan Falubazu.