- W pierwszym swoim biegu jechałem na motocyklu od braci Jana i Andrzeja Garcarków. Silnik był naprawdę dobry, ale nie pod moje ręce. Dziękuję im jednak, że starali się mi pomóc. W kolejnych startach przesiadłem się na swój motor i było coraz lepiej. Rozmawiałem z trenerem co zrobić, by jeszcze go ulepszyć. Doradził mi, żebym lekko przyspieszył zapłon, jednak to było za mało. Dopiero następne korekty spowodowały, że było w miarę dobrze - wyjaśnia 20-latek z Rawicza.
W pojedynku na ostrowskim torze padł remis 45:45. Przyjezdnym udało się odrobić 6-punktową stratę do rywali w biegach nominowanych. - Zwycięstwo było na wyciągnięcie ręki. W czternastym biegu liczyłem, że koledzy z zespołu przywiozą remis i mecz będzie już rozstrzygnięty. Niestety defekty i problemy sprzętowe przyczyniły się do tego, że nie wygraliśmy tego spotkania - mówi Marcel Kajzer.
Punkt wywalczony w konfrontacji z liderem II ligi pozwala ostrowskiej drużynie nadal zachować szansę na znalezienie się w górnej części tabeli po rundzie zasadniczej. - Szkoda, że nie wywalczyliśmy dwóch punktów. Jednak trzeba jechać dalej. Przed nami jeszcze spotkania z Krakowem i Opolem. Myślę, że decydujący będzie ten drugi pojedynek na własnym torze i trzeba go wygrać - mówi junior Holdikom Ostrovii.
Podopieczni Janusza Stachyry nie zamierzają odpuszczać także czekającego ich w najbliższą niedzielę pojedynku w Krakowie. Dla Kajzera będzie to pierwszy kontakt z tamtejszym owalem. - Jeszcze nie miałem okazji tam startować. Będę robił jednak wszystko, żeby odpowiednio szybko się spasować, aby pojechać jak najlepiej. Razem z kolegami na pewno tanio skóry nie sprzedamy - kończy żużlowiec Holdikom Ostrovii.