Jan Krzystyniak: Wygrywa się jeśli przeciwnik na to pozwala

Po porażce z Falubazem Zielona Góra zespół częstochowskiego Włókniarza stracił szanse na awans do pierwszej szóstki walczącej o Drużynowe Mistrzostwo Polski. "Lwy" o 7. miejsce w Ekstralidze zmierzą się w dwumeczu z bydgoską Polonią. O sytuacji klubu z Częstochowy po meczu opowiedział Jan Krzystyniak

Łukasz Witczyk
Łukasz Witczyk

Dla częstochowskiego Włókniarza była to piąta porażka z rzędu w Speedway Ekstralidze i dziesiąta w całym sezonie. W meczu z Falubazem na solidnym poziomie punktowało jedynie trzech zawodników. - Zawsze może być lepiej. Od początku sezonu punktują ci sami zawodnicy. Są to Rune Holta, Rafał Szombierski, różnie bywa z punktami u Petera Karlssona. Pierwsza część zawodów wyszła mu w miarę poprawnie. Co do pozostałych zawodników to jeżeli średnia na bieg w całym sezonie wychodzi poniżej jednego punktu to trudno jest wygrywać zawody. Tak to wyglądało w przeciągu całego sezonu - mówił po meczu trener Włókniarza.

Klub spod Jasnej Góry nie należał do faworytów Ekstraligi. Celem podopiecznych Jana Krzystyniaka było spokojne utrzymanie się w elicie. Tak się jednak nie stało i "Lwy" stoczą batalie o 7. miejsce z bydgoską Polonią. - Przed sezonem mówiono, że to jest zespół minimum na utrzymanie się w Ekstralidze. A jeżeli z tego minimum coś się urwie tak jak przydarzyła nam się kontuzja Davidssona czy nieobecność Woffindena w Tarnowie, chociaż uważam, że niewiele by to zmieniło. Trudno było załapać się do pierwszej szóstki. Stało się jak się stało. Wylądowaliśmy w tej drugiej grupie, która składa się z dwóch zespołów i będą one ze sobą walczyły o utrzymanie w Ekstralidze.

W 14. kolejce fazy zasadniczej Włókniarz podejmować będzie na wyjeździe swojego rywala w walce o siódmą lokatę. Dla zawodników z Częstochowy będzie to wymarzona okazja do treningu i zapoznania się ze zmienioną nawierzchnią toru w Bydgoszczy. - Będziemy jechać do końca, 1. sierpnia jedziemy do Bydgoszczy i cały zespół będzie miał możliwość potrenowania przed play-offami. Mówi się, że warunki na torze w Bydgoszczy się zmieniły. Ja uważam jednak, że w każdych warunkach trzeba jechać. Nie ma się czym podniecać, że zespół bydgoski zmienił nawierzchnie - komentował po meczu Krzystyniak.

W meczu z Falubazem Zielona Góra do składu po przerwie spowodowanej kontuzją powrócił Jonas Davidsson. Szwed nie wywalczył żadnego punktu i na dystansie tracił punktowane pozycje. Trener Włókniarza liczy jednak na dobrą postawę tego zawodnika w nadchodzących meczach. Davidsson w ostatnich latach reprezentował właśnie bydgoską Polonię. - Jonas miał mało jazdy. Jest to zawodnik bardziej jeżdżący technicznie, a takich warunków jak dziś na naszym torze w tym sezonie jeszcze nie było, a to tylko dlatego, że sędzia obawiał się opadów deszczu i nie chciał próbować polania tej nawierzchni. Davidsson ze startu wyjeżdżał w miarę przyzwoicie i warunki jakie będą w Bydgoszczy będą preferowały jego styl jazdy. Liczę na jego dobrą postawę w tych meczach, nawet mimo jego słabej postawy w tym meczu.

W czwartej gonitwie niedzielnego meczu z dobrej strony zaprezentował się Borys Miturski. Jedyny wychowanek Włókniarza w składzie na mecz z Falubazem wyprzedził na pierwszym okrążeniu Patryka Dudka by następnie wyprzedzić Piotra Protasiewicza. Junior klubu spod Jasnej Góry wprawił w euforie nielicznie zgromadzoną publiczność. Jednak Miturski na prowadzeniu nie znajdował się zbyt długo gdyż wyprzedził go Holta, który nie zostawił później miejsca swojemu klubowemu koledze przez co 21-latek spadł na trzecią lokatę. - Rune Holta po tym biegu miał zwróconą uwagę. On w pewnym momencie nie opanował motocykla i takiemu zawodnikowi nie powinno się to przydarzać. Akurat z tamtej strony jechał Borys Miturski i musiał przymknąć gaz przez co stracił pozycję. Widzieliśmy, że jazda Borysa w tym biegu wyglądała przyzwoicie. Starty puszczane przez sędziego były naprawdę równe. W trzecim starcie Borysa sędzia bardzo szybko puścił taśmę i Borys nie był jeszcze przygotowany do startu i stracił bardzo dużo w tym elemencie biegu. Warunki na starcie były takie same jak zawsze. Czasami zdarza się tak, że przeciwnik pozwala wygrywać starty. Zespół z Zielonej Góry nie był tak błyskotliwy na starcie, nasi zawodnicy lepiej to robili, ale lepiej na trasie jechali zawodnicy gości. Wygrywa się jeśli przeciwnik na to pozwala, tak jest w każdej dyscyplinie - mówił trener "Lwów".

Nadal do wysokiej formy z sezonu 2009 nie może wrócić Tai Woffinden. Anglik w niedzielę wywalczył tylko 3 punkty w czterech startach. To zdecydowanie za mało jak na zawodnika z Grand Prix. Trener Włókniarza mówi, że istnieje szansa iż Woffindena zastąpią młodzi juniorzy częstochowskiego klubu. - Ta sytuacja z Tarnowa została już wyjaśniona. Tai na pewno jest brany pod uwagę w następnych meczach, tak jak wszyscy zawodnicy. 3 punkty w czterech startach, takie występy Taia były przez cały sezon. Wszyscy pamiętamy ubiegły sezon, ale ten rok trzeba spisać na straty. Nie wiedzie mu się w ligach zagranicznych czy w Grand Prix. Problem tkwi w zawodniku. Obawiałem się na początku sezonu, że sytuacja jaka spotkała Taia może się odbić niekorzystnie na jego formie. Niestety moje obawy się potwierdziły. Jest możliwość, że za niego pojadą nasi młodzi zawodnicy - zakończył Jan Krzystyniak.


KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×