Piotr Protasiewicz: Jestem za stary, żeby strzelić focha

Falubaz Zielona Góra wygrał w niedzielę w Częstochowie z miejscowym Włókniarzem 51:39 w ramach XIII kolejki Speedway Ekstraligi. Zwycięstwo to bardzo przybliżyło mistrzów Polski do czwartego miejsca po rundzie zasadniczej. Na temat niedzielnego meczu, a także szans Falubazu w play-off głos zabrał kapitan zielonogórzan, Piotr Protasiewicz.

Częstochowski Włókniarz podejmował w niedzielę aktualnych Drużynowych Mistrzów Polski, drużynę Falubazu Zielona Góra. Goście od pierwszego biegu pokazali, że przyjechali do Świętego Miasta po zwycięstwo. Jak się później okazało, Lwy nie sprostały Falubazowi i przegrały ostatecznie 39:51. W zielonogórskiej ekipie bardzo dobrze wypadł Piotr Protasiewicz, który zdobył 11 punktów i walnie przyczynił się do zwycięstwa swojej drużyny. - Po pierwsze dziękuję gospodarzom za przygotowanie super toru. Wreszcie trafiliśmy na tor gdzie można walczyć a nie liczy się tylko start i jazda gęsiego. Mam nadzieję, że doczekam się takiego toru w Zielonej Górze, bo na razie kibice przychodzą ale mogą się nudzić. Zaliczyłem dobry występ, kibice mogli zobaczyć trochę walki w biegach z moim udziałem. Pokazaliśmy kawałek dobrego żużla i co najważniejsze, odbijamy się od dna. Kapitan drużyny prowadzonej przez Piotra Żyto odniósł się także do rzekomych konfliktów, jakie miały występować w Falubazie. - Konfliktów nigdy nie było, tylko nie było wyników. Jak jest wynik, to jest wszystko cacy.

Piotr Protasiewicz nie znalazł uznania w oczach selekcjonera zespołu narodowego, Marka Cieślaka i nie został powołany nawet do szerokiej kadry. Jak się okazuje, PePe liczył na powołanie i chciał w kadrze występować. - Do tego tematu na pewno trzeba podejść na spokojnie. Była czwórka pewniaków do powołania, bo jechali oni bardzo równo - Rune Holta, Tomasz Gollob, Jarosław Hampel i Janusz Kołodziej. Miejsce piąte myślę, że było w zasięgu, a nawet jeśli nie, to dziesiąte na pewno. A mnie nie było nawet w tej dziesiątce. Ale… Pytanie do trenera kadry, nie do mnie. Ja robię swoje i chcę w przyszłym roku pokazać, że miejsce w kadrze mi się należy. Nie jestem obrażony czy coś, jestem za starym zawodnikiem, żeby strzelić focha. Życzę oczywiście kolegom jak najlepiej i chcę, by wygrali ten puchar. Jeśli wszystko pójdzie tak jak ma pójść, to wygrają w cuglach - prorokował Protasiewicz.

Falubaz już jakiś czas temu zapewnił sobie miejsce gwarantujące start w fazie play-off. Forma mistrzów Polski z każdym meczem rośnie i sami zawodnicy powoli zaczynają myśleć o zbliżającej się najważniejszej części sezonu. Protasiewicz spytany o to, czy jest zespół, z którym by się najchętniej zmierzył w pierwszej rundzie play-off odpowiedział dyplomatycznie, że z każdym przeciwnikiem trzeba wygrać. - Póki co, to jadę na tygodniowe wakacje z rodziną. Nie do mnie należy wybór konkurentów w walce w play-offach. Tu już nie ma łatwych przeciwników i łatwych meczów. W pierwszej szóstce są same dobre drużyny, najlepsze z tego sezonu i tu nie ma handicapu, że się jedzie ze słabszym przeciwnikiem. To są play-offy i już różne cuda się zdarzały, nie takie rzeczy w żużlu widziałem - zakończył kapitan Falubazu.

Źródło artykułu: