Komarnicki dla SportoweFakty.pl: Rozpoczęliśmy drogę do organizacji Grand Prix

Rozegrany w niedzielę półfinał Drużynowego Pucharu Świata na torze w Gorzowie był sukcesem organizacyjnym gospodarzy. Prezes Władysław Komarnicki zdradził przy okazji, jakie ma plany związane ze swoją przyszłością w klubie.

- Bardzo obawiałem się tego, w jaki sposób zostaniemy ocenieni przez władze międzynarodowe. Stres pogłębił padający w sobotę deszcz. Myślałem, że niebiosa są przeciwko nam. Okazało się jednak, że wszystko wyszło lepiej, niż się tego spodziewałem. Po pierwsze frekwencja. Władze światowego speedwaya przyznały, że jeszcze nie widziały na półfinale Drużynowego Pucharu Świata tylu widzów. Na naszym stadionie zasiadło ponad 12 tysięcy kibiców. Po drugie. Najmożniejsi tego sportu przyjechali do Gorzowa z książką, w której opisane są wszelkie procedury związane z organizacją tego typu imprez. Byli zszokowani, że dosłownie wszystkie procedury zostały dotrzymane, a wymogi techniczne spełnione. Po trzecie. Najważniejsi ludzie w obecności mojej i prezydenta Gorzowa dziękowali i mówili, że klub przygotował tą imprezę profesjonalnie. Do tego wszystkiego doszedł miażdżący wynik naszej drużyny. Jestem najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem. Od samego rana zbieram gratulacje - ocenił organizację Drużynowego Pucharu Świata dla SportoweFakty.pl Władysław Komarnicki.

Sukces organizacyjny przy okazji Drużynowego Pucharu Świata powoduje, że w Gorzowie coraz głośniej mówi się o organizacji jednej z rund Grand Prix. - Możemy śmiało powiedzieć, że rozpoczęliśmy drogę ku Grand Prix. Wiedzieliśmy, że są budowane w Polsce stadiony. Właśnie dlatego namawialiśmy władze miasta, aby podjęły decyzję o rozbudowie również naszego stadionu. Dzisiaj możemy powiedzieć, że go mamy, bo wykonawca już wszedł na plac budowy! To, co obiecaliśmy władzom międzynarodowego speedwaya, że ten stadion będzie rozbudowany, jest właśnie realizowane. To nie są opowiadania. Wspólnie z prezydentem osiągnęliśmy w oczach decydentów ogromną wiarygodność. Zaświadczamy swoim postępowaniem, że jesteśmy wiarygodnym partnerem - wyjaśnił prezes Stali Gorzów.

Rozbudowany stadion im. Edwarda Jancarza ma pomieścić 18 tysięcy widzów. To ogromne wyzwanie przed działaczami, aby ten stadion zapełnić nie tylko przy okazji imprez o randze międzynarodowej. - Docelowo stadion ma mieć 15 tysięcy miejsc siedzących i 3 tysiące stojących. Jeżeli jednak drużyna będzie jechała co roku tak, jak w tym sezonie, to jestem spokojny o frekwencję. Myślimy już o przyszłym sezonie. Chcemy, żeby nasza drużyna wygrywała po to, aby zapełniać stadion. Ludzie lubią zwycięstwa. Zmiany w zespole będą kosmetyczne. Oczywiście o wszystkim zadecydują wyniki w play-off. Mogę jednak zadeklarować, że ci zawodnicy, którzy udźwigną ciężar sukcesu, zostaną w klubie tak długo, dopóki ja będę prezesem - zadeklarował Komarnicki.

Jeszcze niedawno w wywiadzie udzielonym portalowi SportoweFakty.pl prezes Stali Gorzów zapowiadał, że chciałby, aby schedę po nim przejęła młoda osoba. Nie trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że perspektywa organizacji Grand Prix stawia przed Władysławem Komarnickim nowe wyzwania i z pewnością będzie chciał doprowadzić do tego, że Gorzów będzie organizatorem tej najbardziej prestiżowej imprezy w światowym żużlu. - To prawda! Chciałbym jednak zaznaczyć, że z firmy, ze stanowiska prezesa również odchodziłem w momencie, kiedy w firmie działo się najlepiej! (śmiech). Mówiąc krótko. Chciałbym ze Stalą osiągnąć wszystko i wtedy podziękować. Będę wówczas przyglądać się temu, jak będzie kontynuowane moje dzieło. Wszędzie tam, skąd odchodziłem, wszystko było poukładane jak w szwajcarskim zegarku. Tak samo chciałbym odejść z tego sportu - zakończył Władysław Komarnicki.

Źródło artykułu: