Bartosz Pogan: Marma Hadykówka Rzeszów w obecnym sezonie spisuje się niemal bez zarzutu. Liderzy nie zawodzą, młodzież również spisuje się nieźle, zwłaszcza na swoim torze. Jak Pani ocenia dotychczasowe wyniki osiągnięte przez swoją drużynę?
Marta Półtorak: Ogólnie jestem zadowolona. Oczywiście mogłoby być lepiej, pogubiliśmy troszkę punktów. Porażka na trudnym torze na Łotwie, minimalna przegrana w Grudziądzu, tych punkcików mogło być więcej. Teraz przed nami kolejne mecze i trzeba zrobić wszystko aby do fazy play-off wejść z jak najlepszym wynikiem, który by usatysfakcjonował zarówno nas, jak i kibiców.
Przed nami runda play-off. Kadra zespołu jest dość wąska, ale konkretna. Czy w razie "odpukać" ewentualnej kontuzji któregoś z czołowych zawodników nie boi się Pani, że może zabraknąć punktów w którymś z kluczowych spotkań?
- Wiadomo, że żużel jest sportem urazowym i w każdych zawodach dany zawodnik może odnieść kontuzję. Kadra naszego zespołu jest naprawdę bardzo dobra, zawodnicy zarówno z Polski jak i z zagranicy są doświadczonymi żużlowcami i niezależnie który z nich doznałby kontuzji jest to wielka strata dla nas. Drużyna była budowana pod kątem awansu do Ekstraligi i odpukać wszyscy na razie jadą cało i zdrowo, a co ważne skutecznie i do przodu. W sporcie potrzebne jest też szczęście i mam nadzieję, że nas nie opuści w najważniejszych spotkaniach.
W tym sezonie o awans do najwyższej klasy rozgrywkowej z pewnością nie będzie łatwo. Zarówno Start Gniezno, jak i Lokomotiv Daugavpils to mocne drużyny, które mają podobne ambicje. Liga w tym roku jest też bardzo wyrównana, bo patrząc na tabelę jeszcze sześć drużyn ma szanse na awans do czołowej czwórki. W kim upatruje Pani najgroźniejszego rywala do awansu?
- Z pewnością w tym roku liga jest bardzo wyrównana i mocna. Poza zespołami z Rybnika i Miszkolca, każda z drużyn liczy się jeszcze o awans do czwórki. Bardzo ważne będą punkty zdobyte z zespołami z rundy zasadniczej, które znajdą się właśnie w play-offach. Naszym celem jest wygrywać mecze i na tym się skupiamy. Będzie z pewnością bardzo trudno, ale musimy jechać swoje i zdobywać punkty także na wyjeździe, przynajmniej bonusy, bo to w końcowym rozrachunku będzie niezwykle istotne.
Prezes Marmy Marta Półtorak i trener Dariusz Śledź wierzą, że ich zespół zajmie pierwsze miejsce po rundzie zasadniczej.
Przed zespołem Marmy ostatni zaległy mecz na własnym torze z drużyną Wybrzeża Gdańsk. W spotkaniu tym zabraknie Chrisa Harrisa i Lee Richardsona. Wszystko za sprawą tego, iż startują oni w DPŚ i nie mogą według przepisów FIM przez ten czas startować w innych zawodach. Jaki jest cel na to spotkanie i czy jest szansa według Pani na zdobycie także punktu bonusowego?
- Przepisy są przepisami i nic na to nie poradzimy. Jest to ogromne osłabienie, ale proszę nie zapominać także o tym, iż gdańszczanie także najprawdopodobniej będą osłabieni za sprawą braku w składzie Magnusa Zetterstroema i Renata Gafurowa. Chcemy ten mecz wygrać, musimy go wygrać. Jeśli uda się zdobyć bonus, o co będzie niezwykle trudno to będziemy w pełni usatysfakcjonowani. Jednocześnie chciałabym zaprosić wszystkich kibiców na to arcyważne spotkanie, by swoim dopingiem poprowadzili naszą drużyną do zwycięstwa.
Odbiegając trochę od rozgrywek ligowych. Co sądzi Pani o nowych tłumikach. Sprawa ta wzbudza wiele kontrowersji i dyskusji w środowisku żużlowym. Ostatnio 14 z 16 zawodników podczas pierwszego finału IMŚJ w Gdańsku złożyło protest, iż nie chcą startować właśnie na nowych tłumikach. Jak Pani odniesie się do tej całej sytuacji?
- Moje zdanie w tej sprawie jest takie, iż zawodnicy sami najlepiej wiedzą jak na danych tłumikach się jeździ, jak sprawują się na torze. Osobiście nie jestem zwolenniczką tych nowych tłumików, są one wadliwe, ciche, a to zabija urok tego sportu jakim jest żużel. Mam nadzieję, że FIM wyciągnie z tego wnioski jak najszybciej i pozostaniemy przy starych, sprawdzonych tłumikach.
Czy rzeszowianie będą mieli powody do zadowolenia na koniec rozgrywek?